Latem w NBA tradycyjnie emocje sportowe zostają zastąpione tymi związanymi z transferami. 1 lipca, niespełna miesiąc po wywalczeniu przez Golden State Warriors trzeciego w ostatnich czterech latach mistrzostwa, kluby mogły rozpocząć negocjacje z wolnymi agentami. Największymi, teoretycznie dostępnymi, gwiazdami - oprócz Jamesa - byli Kevin Durant, Paul George i Chris Paul. W praktyce jednak barwy zmienił tylko "Król James", a pozostali podpisali nowe umowy z dotychczasowymi ekipami, odpowiednio, Warriors, Oklahoma City Thunder i Houston Rockets. James opuścił Cleveland Cavaliers i przeniósł się do Los Angeles Lakers. Trzykrotny mistrz NBA i 14-krotny uczestnik Meczu Gwiazd w grudniu skończy 34 lata. Z "Jeziorowcami" związał się na cztery sezony i zarobi w tym czasie 154 mln dolarów. "Kiedy LeBron przechodził do Miami Heat kierował się pragnieniem zdobycia mistrzostwa. Gdy wracał do Cavaliers, chodziło o wypełnienie obietnicy wywalczenia tytułu dla Cleveland. Teraz po prostu zrobił to, na co miał ochotę" - tłumaczył na łamach "Sports Illustrated" decyzję Jamesa jego agent i przyjaciel Rich Paul. Obecnie Lakers kadrowo są za słabi, aby wymieniać ich w gronie faworytów. James oprócz tego, że jest fenomenalnym koszykarzem, prawdopodobnie ma być także magnesem dla wartościowych wolnych agentów w przyszłym roku. Będą nimi m.in. Kawhi Leonard i Kyrie Irving. Z tym drugim James zna się doskonale. W 2016 roku wywalczyli wspólnie tytuł dla Cavaliers, a potem Irving odszedł do Boston Celtics, bo zdaniem wielu miał dość gry w cieniu słynniejszego kolegi. Być może obaj zrozumieli, że razem są w stanie osiągnąć więcej niż osobno. Historia Leonarda to natomiast ciągnąca się przez wiele miesięcy telenowela, której śledzenie głównie wywoływało niesmak. W 2014 roku, w wieku zaledwie 23 lat, został najbardziej wartościowym zawodnikiem (MVP) finałów, pomagając San Antonio Spurs zdobyć mistrzostwo. Miał być kolejną wielką gwiazdą "Ostróg" i zastąpić w tej roli Tima Duncana. Trzy lata później wszystko jednak zaczęło się psuć. Z powodu kontuzji mięśnia uda w sezonie 2017/18 wystąpił tylko w dziewięciu meczach. W lutym postanowił się leczyć nie pod okiem klubowych lekarzy, a wybranych przez siebie specjalistów. Po kilku miesiącach z obozu wyjątkowo małomównego zawodnika zaczęły dochodzić głosy, że barw Spurs nie chce już więcej bronić i marzy o grze w Los Angeles skąd pochodzi. Na nic zdały się pojednawcze gesty trenera Gregga Popovicha i klub z Teksasu stanął przed dylematem - albo spróbuje zmusić Leonarda do wypełnienia obowiązującego jeszcze przez rok kontraktu, albo odda go do innego zespołu. Zachowanie Leonarda sprawiło, że siła przetargowa Spurs nie była duża, ale ostatecznie ryzyko wzięcia go do siebie - razem z Dannym Greenem - podjęło Toronto Raptors. Z Kanady w przeciwnym kierunku powędrowali natomiast DeMar DeRozan i Austriak Jakob Poeltl. Raptors mają nadzieję, że Leonard za rok zdecyduje się na przedłużenie z nimi umowy. By czuł się jak najlepiej, w sztabie trenerskim zatrudnili nawet jego przyjaciela. Inni znani, choć już zdecydowanie mający najlepsze lata za sobą, koszykarze, którzy zmienili kluby to m.in. Carmelo Anthony (z Oklahoma City Thunder do Houston Rockets) i Dwight Howard (z Charlotte Hornets do Washington Wizards). Niezwykle silni Warriors pozyskali za to DeMarcusa Cousinsa. 28-letni mistrz olimpijski z Rio de Janeiro (2016) jednak jeszcze długo nie będzie zdolny do gry po zerwaniu zimą więzadła Achillesa. Marcin Gortat natomiast po pięciu latach gry w Washington Wizards został wytransferowany do Los Angeles Clippers. 34-letni środkowy ma ważny kontrakt jeszcze przez rok i niewykluczone, że kolejnego już nie podpisze. Clippers to czwarty klub w jego karierze w NBA. Wcześniej grał także w Orlando Magic i Phoenix Suns. W stołecznej drużynie jego rola stawała się coraz mniejsza. Przenosiny do "Miasta Aniołów" sprawiły mu wiele radości. "Jestem przeszczęśliwy, że trafiłem do Los Angeles. Zawsze marzyłem, żeby mieszkać i grać w tym mieście, a od kiedy jestem z Alicją (aktorką Bachledą-Curuś - przyp. red.) zależało mi na tym jeszcze bardziej. Po sezonie powiedziałem mojemu agentowi, że jeśli doprowadzi do mojej wymiany z klubem z LA, to postawię mu w Polsce pomnik" - powiedział Gortat. Liczba zmian barw klubowych prawdopodobnie jeszcze wzrośnie. Na rynku wciąż pozostaje wielu tzw. wolnych agentów, ale nie są to głośne nazwiska. Sezon 2018/19 rozpocznie się 16 października.