Podopieczni Avery'ego Johnsona pokonali w Phoenix tamtejszych Suns 95:88, odzyskując przewagę własnego parkietu i obejmując prowadzenie 2-1 w serii "best-of-seven". Wprawdzie gospodarze prowadzili w pierwszej połowie różnicą nawet 11 punktów, ale już do przerwy przewaga Steve'a Nasha i spółki wynosiła tylko pięć "oczek". Po przerwie solidna obrona ekipy z Dallas ograniczyła dysponujących najbardziej "wybuchowym" atakiem Suns do 36 punktów, a cały dorobek podopiecznych Mike'a D'Antoniego był najniższy w trwającym "postseason". - Po prostu walczyliśmy przez 48 minut - stwierdził szkoleniowiec Mavericks, Avery Johnson. - Zespoły są tak wyrównane, że ostatecznie decydujące wola zwycięstwa. Mavs, dla których Dirk Nowitzki zdobył 28 punkty (17 zbiórek), a Josh Howard dodał 22 "oczka" (12 zbiórek), są tylko i aż dwa zwycięstwa od pierwszego w historii klubu występu w NBA Finals. Nash uzyskał 21, a Boris Diaw rzucił 20 punktów dla Suns, którzy we wtorkową noc będą mieli szansę na wyrównanie serii. Mecz numer 4 odbędzie się ponownie w US Airways Center, a na piąte starcie obie drużyny wrócą do Teksasu. <a href="http://nba.interia.pl/playoff/2006p" class="more" style="color:#07336C">Zobacz PRZEBIEG RYWALIZACJI oraz NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w finałach Konferencji Wschodniej oraz Zachodniej</a>