Niespodziewany sukces zapewnił "Szerszeniom" Casey Jacobsen, który na 61 sekund przed końcem doliczonego czasu gry trafił celnie z dystansu. Gospodarze mogli to zwycięstwo świętować znacznie wcześniej. Jeszcze na 2 minuty i 20 sekund przed końcem prowadzili sześcioma punktami (82:76) i wydawało się, że kontrolują sytuację. Goście z Fildelfii nie zrezygnowali jednak z pościgu i na 19 sekund przed końcem Willie Green wyprowadził Sixers na prowadzenie 84:82, pierwsze od stanu ...2:0! Emocje sięgnęły zenitu, a gdy do ostatniej syreny brakowało 5,7 sekundy Jacobsen rzutem z dystansu odzyskał prowadzenie dla Hornets. Akcję rozpoczęli goście, jednak Green nie trafił i natychmiast sfaulował. Lee Nailon pewnie wykorzystał oba rzuty wolne i Sixers na odrobienie trzypunktowej straty pozostało ...0,4 sekundy. Mylił się jednak ten, który sądził, że jest już "po sprawie"! Kyle Korver dostał z boku piłkę i błyskawicznie oddał rzut z dystansu, który ku zdumieniu fanów w hali okazał się celny! Protesty Hornets na nic się zdały, bowiem sędziowie ponad dwie minuty oglądali powtórki tej "akcji sezonu" i zgodnie orzekli, że ten mecz musi dalej trwać. W dogrywce nie było już tak dramatycznie i wynik rywalizacji rozstrzygnął się minutę przed jej końcem. W ekipie "Szerszeni" najlepiej punktował P.J. Brown (20), ale świetny występ zaliczył również Dan Dickau (19 punktów, 16 asyst). Wśród gości najskuteczniejszym był Corliss Williamson (20). Czwarte zwycięstwo z rzędu zanotowali Phoenix Suns. Byli koledzy Macieja Lampego wygrali w Bostonie z Celtics 128:119, a do sukcesu poprowadził ich Amare Stoudemire, który zakończył spotkanie z dorobkiem 42 punktów! 13 "oczek" i 15 asyst zaliczył Steve Nash. Powrót Kanadyjczyka po kontuzji sprawił, że "Słońca" w trzecim kolejnym spotkaniu przekroczyli granicę 120 punktów! W zespole z Bostonu najlepiej na parkiecie radził sobie Paul Pierce (34 punkty, 9 zbiórek). Dla Celtics była to trzecia z rzędu porażka z Suns w hali FleetCenter. Sześć dni po wymianie trenera koszykarze New York Knicks doczekali się pierwszej wygranej i dzięki zwycięstwu 99:96 nad Cleveland Cavaliers przerwali serię siedmiu meczu bez porażki. Z takiego wyniku najbardziej cieszył się nowy szkoleniowiec nowojorskiego zespołu Herb Williams, który na ławce zastąpił Lenny Wilkensa. Knicks pomógł powrót Penny Hardawaya, który zagrał po trzytygodniowej przerwie. Trzydzieści sześć sekund przed końcem zawodnik ten wykonał decydującą akcję. Z kolei Cleveland Cavaliers musieli po raz pierwszy w sezonie zagrać bez swego asa LeBrona Jamesa, który w środowym meczu z Memphis doznał kontuzji. "Brak takiego gracza jest poważnym osłabieniem i bardzo trudno go zastąpić" - powiedział najskuteczniejszy zawodnik Cavaliers w tym spotkaniu Zydrunas Ilgauskas (24 pkt). Po niespełna dwóch latach do NBA powrócił trener Georg Karl. Jego zespół Denver Nuggets pokonał na wyjeździe Milwaukee Bucks 106:100, gdzie przed dwoma laty Karl był niechcianym szkoleniowcem. "Wygrana ta cieszy podwójnie - mówił trener Nuggets po spotkaniu. - Chłopaków zapraszam na piwo, które będzie smakować jak szampan." <a href="http://nba.interia.pl/wyn/2005w?data=28.01">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 28 stycznia</a>