Ostatni raz taką serię w US Airways Center mieli w marcu 2004 roku. Drużynie Alvina Gentry'ego nie udało się zrewanżować rywalom za porażkę 99:108 w Milwaukee z 8 stycznia. W dodatku Bucks przerwali trwającą blisko 26 lat serię 24 kolejnych porażek w Phoenix.Dla Gortata indywidualnie też był to słaby występ, chociaż zwykle przeciwko temu rywalowi spisywał się dobrze. W ostatnich pięciu spotkaniach z Bucks zdobywał średnio 17,4 pkt. W całej karierze, grając z "Kozłami", cztery razy uzyskiwał double-double (więcej tylko przeciwko Los Angeles Lakers - pięciokrotnie). W poprzednim spotkaniu miał 16 punktów i 14 zbiórek. Teraz daleko mu było do tych osiągnięć.Polak grał w czwartek 29 minut, trafił trzy z 10 rzutów z gry i jeden z czterech wolnych, miał pięć zbiórek w obronie, dwie asysty, dwa bloki, przechwyt, trzy straty i cztery faule. Dwukrotnie został zablokowany przez rywali.Najwięcej punktów dla gospodarzy zdobyli Shannon Brown - 20, Luis Scola - 16 i 8 zbiórek, Jared Dudley - 13 i Goran Dragic - 10.W zespole gości wyróżnili się rozgrywający Monta Ellis - 23, lider klasyfikacji bloków w NBA środkowy Larry Sanders - 19 pkt i 15 zb. oraz Brandon Jennings i Mike Dunleavy - po 16.Gortat słabo rozpoczął mecz i już się w nim nie odnalazł. Po sześciu minutach gry z dwoma faulami usiadł na ławce, a w statystykach miał w tym momencie jeszcze tylko jeden niecelny rzut. Jego podkoszowy rywal Sanders w tym samym czasie zdążył zebrać z tablic cztery piłki.Przez cały czas porównanie zdobyczy punktowych i liczby zbiórek obydwu środkowych było korzystniejsze dla zawodnika Bucks. Polak był nieskuteczny i mało aktywny w walce pod tablicami. Amerykanin trafił osiem z 16 rzutów z gry i wszystkie trzy wolne. Wydawało się, że chociaż w koronnej specjalności Sandersa będzie odwrotnie. Do ostatniej kwarty Gortat miał dwa bloki, a rywal żadnego. Ale w decydujących fragmentach meczu przypomniał i o tym atucie.Wszystko rozstrzygało się w ostatnich minutach. Jeszcze na początku czwartej kwarty Suns prowadzili 80:72. Gortat wrócił z ławki na boisko przy remisie 84:84, na 5.24 min. przed ostatnią syreną. Końcowy fragment meczu nie był jednak udany ani dla niego, ani dla zespołu.Jednym z nielicznych jego zagrań, które dały drużynie korzyść, była asysta do Markieffa Morrrisa na 3.51 min. przed końcem, po której "Słońca" objęły prowadzenie 86:84. Ostatnie w meczu, bo potem rywale w ciągu trzech minut zdobyli dziesięć punktów, nie tracąc żadnego.W tym czasie w dwóch kolejnych akcjach Gortat dostawał blisko obręczy podania od Dragica, usiłował rzucać, ale w podkoszowym tłoku był blokowany - najpierw przed Dunleavy'ego, potem przez Saundersa. Ten drugi po kilkunastu sekundach zastopował także Scolę, a ten pierwszy trafił za trzy punkty i na 57 sekund przed końcem goście prowadzili 94:86. W następnej akcji gospodarze stracili piłkę po faulu w ataku polskiego środkowego i było po meczu.Po 41 spotkaniach, czyli połowie przewidzianych w sezonie zasadniczym, Suns z bilansem 13 wygranych i 28 porażek zajmują ostatnie miejsce w Konferencji Zachodniej.W najbliższych dniach będą mieli więcej czasu na przemyślenia i treningi. Następny mecz rozegrają w środę 23 stycznia z Sacramento Kings (15-24). Wyniki czwartkowych meczów: Detroit Pistons - New York Knicks 87:102Minnesota Timberwolves - Los Angeles Clippers 77:90Phoenix Suns - Milwaukee Bucks 94:98Los Angeles Lakers - Miami Heat 90:99