"Rakiety" wygrały na własnym parkiecie 101:83, natomiast tego atutu nie potrafili wykorzystać koszykarze z Indianapolis. "Celtowie" okazali się lepsi zwyciężając po dogrywce 92:89. Świetna czwarta kwarta w wykonaniu Rockets pozwoliło im wygrać z Mavericks. Koszykarze z Houston zaczęli ją od serii 13:2, a w ostatnich siedmniu minutach zanotowali serię 19:3. Bardzo dobre spotkanie rozegrał Tracy McGrady. Gwiazda "Rakiet" zdobyła 37 punktów (14 z 28 z gry, w tym 6 z 10 za trzy), miała osiem zbiórek i siedem asyst. W czwartej kwarcie wspierał go Jon Barry, ktory zaczął ją wspaniale. W ciągu mniej niż czterech minut rzucił 10 "oczek" (w sumie uzbierał ich 14). W defensywie straszył czterokrotny najlepszy obrońca ligi, czyli Dikembe Mutombo. Z kolei Mavs w ostatniej "ćwiartce" zagrali bardzo nieskutecznie trafiając w tej części tylko 5 z 27 rzutów. Decydujące spotkanie odbędzie się w sobotę w Dallas. Duże emocje towarzyszyły meczowi numer sześć rozgrywanemu w Indianapolis, ale nie ma się czemu dziwić, zwycięstwo Pacers zapewniało im udział w półfinale Konferencji Wschodniej. Porażka powodowała, że potrzebny byłby mecz numer siedem, który odbyłby się w Bostonie. Na 27 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry, przy prowadzeniu gości 84:82, obrońca Indiany Anthony Johnson wykorzystał tylko jednego osobistego. Pacers musieli faulować i zrobił to Jamaal Tinsley zatrzymując Paula Pierce'a. Koszykarz z Bostonu nie wytrzymał i odepchnął rywala, za co otrzymał drugie przewinienie techniczne. - Straciłem spokój. Omal nie kosztowało nas to przegranej, dlatego tym bardziej cieszę się, że udało nam się zwyciężyć - powiedział po meczu Pierce. Wolnego dla Pacers wykorzystał Reggie Miller, a następnie dwa osobiste miał rezerwowy Kendrick Perkins, który zastąpił Pierce'a. I obu nie trafił! Gospodarze mogli jeszcze przeważyć szalę na swoją korzyść, ale "trójka" Millera nie znalazła drogi do kosza. W dogrywce rzut za trzy, a potem trafienie za dwa Antoine'a Walkera dały gościom prowadzenie 91:87. Deficyt zmniejszył Tinsley, z kolei pomylił się Al Jefferson i gospodarze znowu dostali szansę na wyrównanie albo nawet wygraną. Johnson podał do Millera, ten zagrał do Stephena Jackosna, który omal nie stracił piłki, jednak trafiła ona do Jermaine'a O'Neala, a ten się pomylił. - Byłem na czystej pozycji. Postawiłbym wszystkie pieniądze, że trafię ten rzut. Dzisiaj jednak mi nie wyszło - powiedział center Pacers. Czy to koniec? Nie! Faulowany Delonte West wykorzystał tylko jednego osobistego, ale "trójka" Johnsona była mocno niecelna. Podobnie jak w przypadku poprzedniej pary decydujące spotkanie odbędzie się w sobotę. Gospodarzem będą "Celtowie". Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005