To zdanie wypowiedziane w obecności kamer przez Rasheeda Wallace'a było mottem poniedziałkowego spotkania Pacers - Pistons. Co ważniejsze, okazało się prawdziwe. "Tłoki" wygrały w Conseco Fieldhouse mecz numer 2 finału Konferencji Zachodniej i wyrównując stan serii na 1-1. Zespół z Indianapolis stracił więc przewagę własnego parkietu i będzie musiał probować ją odzyskać w najbliższych dwóch pojedynkach w The Palace of Auburn Hills. Rasheed Wallace nie był jednak bohaterem spotkania. Skrzydłowy, przeciw któremu była niemal cała widownia w "Indy", trafił tylko 4 z 19 rzutów gry. "Sheed" popisał się jednak 5 blokami, a aż 19 takich zagrań zapisali na swoim koncie Pistons - jeden mniej od rekordu playoffs ustanowionego przez Sixers w 1981 roku. To właśnie blok zdecydował o losach tego niezwykle zaciętego i nerwowego pojedynku. Na 21 sekund przed końcem - przy stanie 69:67 dla Pistons - stratę popełnił Chauncey Billups. W kontrze piłka powędrowała do Reggie Millera, który miał otwartą drogę do kosza i najbliższego rywala trzy metry za sobą. Był nim jednak Tayshaun Prince, a ten fenomenalnie wybił się w powietrze i zdołał zablokować "lay-up" weterana, lądując wśród fotografów. - Tay potrafi tak zagrać co najmniej raz na cztery mecze - powiedział o zagraniu kolegi Richard Hamilton, który zdobył 23 punkty, w tym ostatnich 15 (!) dla swojego zespołu. - Pomyślałem sobie: "Reggie lepiej zapakuj piłkę do kosza, bo inaczej Tay ją dostanie". W nocy z wtorku na środę naszego czasu w meczu numer 3 półfinału Konferencji Zachodniej zmierzą się Lakers i Wolves. W rywalizacji jest remis 1-1, a spotkanie odbędzie się w Staples Center, gdzie podopieczni Phila Jacksona nie przegrali jeszcze w trwających playoffs. Karl Malone będzie musiał wpłacić do kasy NBA 7,5 tys. dolarów kary, za brutalny faul na Derricku Martinie w wygranym przez "Leśne Wilki" pojedynku numer 2. Malone został za to przewinienie wyrzucony z parkietu na 2,5 minuty przed syreną.