Największy wkład w zwycięstwo Rockets miał Tracy McGrady. T-Mac zdobył 34 punkty, a ponadto miał 8 zbiórek i trzy asysty. Na niespełna 8 sekund przed końcową syreną Bob Sura wykonywał rzuty wolne, jednak nie wytrzymał nerwowo i oba spudłował. Szansę na zwycięstwo otrzymali koszykarze z Phoenix, ale rzut rozpaczy Stve'a Nasha minął cel. Nash zakończył spotkanie z dorobkiem 19 "oczek", ale pięć asyst w jego wykonaniu to nie jest imponujący dorobek. Zupełnie nie wyszedł mecz Quentinowi Richardsonowi. Przez 32 minuty spędzone na placu gry Richardson nie zdobył ani jednego punktu! Próbował "za dwa" (0/7), próbował "za trzy" (0/5), ale nic nie chciało "wpaść". Najlepszym zawodnikiem "Słońc" był Amare Stoudemire, który uzyskał 32 punkty i zebrał 12 piłek. Jednak w ostatnich dwóch minutach jego koledzy musieli sobie radzić bez niego (6 fauli). W play off kibice zobaczymy także Chicago Bulls. W obecności ponad 22 tysięcy widzów zgromadzonych w United Center "Byki" wygrały z Toronto Raptors 110:97. - Chłopcy są szczęśliwi, a ja cieszę się razem z nimi - powiedział uradowany szkoleniowiec Bulls, Scott Skiles. A jest się z czego cieszyć. "Byki" awansowały do play off po raz pierwszy od sezonu 1997/98, kiedy Michael Jordan poprowadził zespół do szóstego tytułu mistrzowskiego. Przypomnijmy, że zespół z Chicago początek sezonu miał fatalny. Dziewięć porażek z rzędu i mało kto wtedy przypuszczał, że będą mieli tak imponujący finisz. "Byki" do zwycięstwa poprowadził Kirk Hinrich, zdobywca 25 punktów (8 asyst). - Ten wieczór należał do Kirka, ale na pochwałę zasługuje cały zespół - stwierdził Skiles. Hinricha dzielnie wspierał Tyson Chandler, który uzyskał najlepszy wynik w sezonie (18 pkt i aż 21 zbiórek). Na wyróżnienie zasłużył także Antonio Davis (13 pkt, 13 zbiórek). W ekipie pokonanych najwięcej punktów rzucił Jalen Rose (19). Pierwszy triple-double przed własną publicznością zanotował LeBron James, a jego Cleveland Cavaliers pokonali Milwaukee Bucks 98:81. LeBron zapisał na swoim koncie 40 punktów (28 w pierwszej połowie), 10 zbiórek i 10 asyst. Lider Cavaliers uzyskał najlepszy wynik w karierze jeśli chodzi o rzuty za trzy punkty (7/13). - On jest fenomenalny - podsumował krótko szkoleniowiec Cavs, Brendan Malone. - Nie zwracam uwagi na statystyki. Wychodzę na parkiet i staram się grać najlepiej jak potrafię. Najważniejsze jest zwycięstwo - podkreślił gwiazdor Cavaliers. Drew Gooden "dorzucił" 24, a Jeff McInnis 22 punkty. Tych trzech zawodników zdobyło aż 86 "oczek" z 98. Aż dwie dogrywki były potrzebne do wyłonienia zwycięzcy spotkania Los Angeles Clippers - San Antonio Spurs. Ostatecznie wygrały "Ostrogi" 125:124, a bohaterem ostatnich sekund był Robert Horry. Na 22.2 sekundy przed końcem drugiej dogrywki trafił za "trzy", a w samej końcówce zablokował Mikki Moore'a. Najwięcej punktów dla Spurs zdobył Manu Ginobili (40 pkt, 6 zbiórek, 9 asyst), a wspomniany Horry uzyskał 15 "oczek" (8 zbiórek). Wśród gospodarzy najlepszy wynik uzyskał Corey Maggette (24), ale 4:16 przed końcem pierwszej dogrywki musiał opuścić parkiet z powodu nadmiaru fauli. Do kolejnej fazy rozgrywek przybliżyło New Jersey Nets zwycięstwo w East Rutherford nad Boston Celtics 99:86. Świetną partię rozegrał Vince Carter, który zdobył 45 punktów (wyrównany rekord osobisty sezonu), w tym 24 w pierwszej kwarcie, co jest z kolei jego rekordem życiowym. Wśród pokonanych wyróżnił się Paul Pierce - 16 punktów. Trener "Celtów" Doc Rivers musiał oglądać mecz z trybun, usunięty przez arbitra za niesportowe zachowanie w pierwszej kwarcie. Drużyna Philadelphia 76ers pokonała w Waszyngtonie miejscowych Wizards 112:106, grając bez Allena Iversona uskarżającego się na kontuzję kciuków. Gospodarze przegrali po raz piąty z rzędu, mimo znakomitej postawy Gilberta Arenasa, który zdobywając 44 punkty ustanowił rekord życiowy. 21. zwycięstwo w ostatnich 23 meczach odnieśli koszykarz Denver Nuggets, pokonując u siebie lidera Northwest Division Seattle SuperSonics 121:105. 24 punkty zdobył dla gospodarzy Carmelo Anthony, a 23 Earl Boykins. 15. raz w ostatnich 19 spotkaniach zawodnicy Utah Jazz zeszli z boiska pokonani. W sobotę musieli uznać wyższość na wyjeździe Dallas Mavericks przegrywając 81:88. "Jastrzębie" z Atlanty przerwały serię 14 porażek, wygrywając z Minnesota Timberwolves 105:98. <a href="http://nba.interia.pl/wyn/2005w?data=9.04">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 9 kwiernia</a>