W tym wypadku jeszcze raz okazało się, że dobra defensywa może wygrywać nie tylko mistrzostwo, ale także i poszczególne mecze. Richard Hamilton zdobył 15 punktów dla Pistons, którzy prowadzili po trzech kwartach 58:50, ale w ostatniej części gry ani jeden z ich 15 rzutów z gry nie znalazł drogi kosza. Uratowały ich natomiast rzuty wolne, konkretnie sześć... - To cud - przyznał szkoleniowiec obrońców tytułu Larry Brown, który ogłosił, że musi się poddać kolejnej operacji i przez pewien czas nie będzie prowadził zespołu. - Nie zrobiliśmy nic przeciwko obronie strefowej rywali, ale mieliśmy szczęście i wygraliśmy. Pojedynek w The Palace of Auburn Hills nie był wprawdzie rekordowy pod względem łącznej ilości zdobytych punktów, ale 18 "oczek" uzyskanych przez oba zespoły w IV kwarcie zostało już wpisane do historii. Poprzednie "najlepsze" osiągnięcie należało do Heat i Raptors, którzy rekordem (19 punktów w IV kwarcie) mogli cieszyć się od 2 lutego ubiegłego roku. Chauncey Billups zdobył 12 punktów dla gospodarzy, w tym tylko jeden po przerwie. Na 2,6 s przed końcem rozgrywający "Tłoków" skutecznie wykonał jeden z dwóch rzutów wolnych. Ostatnia akcja należała więc do ekipy z Salt Lake City, ale Eisley fatalnie spudłował równo z końcową syreną i szansa na dogrywkę uciekła. - Sami jesteśmy sobie winni, ale tak to czasami jest - stwierdził Jerry Sloan, któremu od pięciu meczów brakuje 938. zwycięstwa, by zrównać się na liście wszech czasów z zajmującym szóstą lokatę słynnym Redem Auerbachem. Powtórne sprowadzenie do Bostonu Antoine'a Walkera wychodzi Celtics na dobre. Zespół "zielono-białych" wygrał po raz siódmy w ostatnich ośmiu meczach, wygrywając u siebie z Washington Wizards 105:101. Walker zdobył 11 punktów i zaliczył 12 zbiórek, ale to gracze rezerwowi "Celtów" zyskali miano bohaterów spotkania we Fleet Center. Rezerwy zespołu z Bostonu wygrały rywalizację ze swoimi vis a vis 50:16!. - Nasza ławka była fenomenalna - powiedział Doc Rivers, coach gospodarzy, dla których Paul Pierce zdobył 26 punktów. W Pepsi Center w Denver przerwana została seria ośmiu zwycięstw z rzędu miejscowych Nuggets, którzy polegli 101:106 w pojedynku z Phoenix Suns. Bohaterem meczu był walczący z chorobą oraz kontuzją Steve Nash, który zapisał na swoim koncie 11 asyst i zdobył 25 punktów, w tym 10 w ostatnich siedmiu minutach. Dzięki wygranej zespół z Arizony ma najlepszy bilans w lidze (48-15). 18 900 widzów w Air Canada Center w Toronto było świadkami rekordu NBA - 21 rzutów za trzy punkty, wykonanych przez jedną drużynę, przy czym czołowy gracz miejscowych Raptors Donyell Marshall zaliczył 12 ze swych 19 rzutów za trzy, a jego zespół pokonał filadelfijskie "Szóstki" 128:110. Poprzedni rekord - to 19 rzutów, z 17 grudnia 1996 roku, przez koszykarzy z Atlanty w wyjazdowym meczu w Dallas. Znakomity występ Marshall przypieczętował ustanowieniem rekordu życiowego - 38 punktów, czym poprawił osiągnięcie z 23 lutego 2000 roku, kiedy to w meczu z Milwaukee Bucks zaliczył o jeden punkt mniej. Była to 26 wygrana Raptors, ostatniego zespołu w Atlantic Division, w sezonie. Wśród pokonanych, wiceliderów tej samej dywizji, wyróżnił się Allen Iverson - 32 punkty. Lider Northwest Division - Seattle SuperSonics są pierwszą od miesiąca drużyną, która pokonała w nowojorskiej Madison Square Garden miejscowych Knicks 90:80. Nowojorczycy przegrali po raz pierwszy w ostatnich siedmiu spotkaniach. Kompleks hali Arco Arena w Sacramento przełamali koszykarze Houston Rockets pokonując miejscowych Kings 111:96. Po raz ostatni teksańczycy święcili triumf w stolicy Kalifornii 28 marca 1999 roku, wygrywając 107:93. Rockets ostatnio pokonali cztery najlepsze zespoły Konferencji Zachodniej (Dallas Mavericks, Seattle SuperSonics, Phoenix Suns i Sacramento Kings). <a href="http://nba.interia.pl/wyn/2005w?data=13.03">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 13 marca</a>