Mistrzowie NBA kończyli mecz z Bobcats w pięcioosobowym składzie, ale zdołali pokonać ekipę z Charlotte 117:116 po dwóch dogrywkach. Zwycięstwo gospodarzom zapewnił Tayshaun Prince, na którego "dunk" na 16,5 s przed końcem drugiej dogrywki goście nie zdołali już odpowiedzieć. Bobcats mieli szansę zostać pierwszym debiutującym w lidze zespołem od sezonu 1969-70, który pokona obrońców tytułu, ale w ostatniej minucie regularnego czasu gry Rasheed Wallace trafił dwukrotnie za trzy. "Tłoki" kończyły mecz w piątkę. W składzie zabrakło bowiem ukaranych za piątkową bójkę z Pacers Bena Wallace'a, Chaunceya Billupsa, Eldena Campbella i Derricka Colemana, a cześć pozostałych zawodników musiała opuścić parkiet po sześciu przewinieniach osobistych. - Doszło do momentu, kiedy pomyślałem, że będziemy musieli grać w czwórkę - powiedział Antonio McDyess, który uzyskał 24 "oczka" dla Pistons. Richard Hamilton rzucił 30 punktów, a Rasheed Wallace 13. Cała wymieniona trójka nie dotrwała na parkiecie do końca gry. Jason Kapono zdobył 25 punktów, a Primoz Brezec i Steve Smith dodali po 22 dla Bobcats, którzy wciąż nie odnieśli jeszcze wyjazdowego zwycięstwa. Phoenix Suns odnieśli ósme zwycięstwo, pokonując na wyjeździe Los Angeles Clippers 122:111. Maciej Lampe ponownie nie wystąpił w ekipie "Słońc", chociaż znalazł się w składzie wystawionym na mecz. Liderzy Pacific Division od początku rozgrywek ponieśli tylko dwie porażki i jest to ich najlepszy początek sezonu od 1980/81 kiedy to wygrali dziewięć spośród dziesięciu meczów. Po osiem zwycięstw mają liderzy Southwest Division San Antonio Spurs (także w dziesięciu meczach) oraz Miami Heat - pierwsza drużyna Southeast Division, która rozegrała o jedno spotkanie więcej. Dziewięć razy lepsi od rywali w jedenastu meczach okazali się Seattle SuperSonics przewodzący Northwest Division. Najlepszym zawodnikiem drużyny Słońc był ponownie Amare Stoudemire, rzucający ostatnio w każdym meczu powyżej 30 punktów. Tym razem zaliczył ich 33 (podobnie jak w poprzednim z Los Angeles Lakers), miał także siedem zbiórek. To już czwarty przypadek w tym sezonie, a dziewiąty w jego 147 występach w lidze NBA, gdy zdobył w meczu powyżej 30 punktów. Obok niego graczy z Arizony poprowadzili do zwycięstwa: Joe Johnson - 23 punkty oraz Steve Nash i Shawn Marion - po 22. Wśród koszykarzy z miasta Aniołów wyróżnili się Marko Jaric, który zdobył 19 punktów i Mikki Moore - 18. Toronto Raptors potrafili w końcówce meczu z San Antonio Spurs zniwelować 20-punktową przewagę gości. Wygrali 96:91, kończąc serię sześciu zwycięstw "Ostróg". Gwiazdor Raptors Vince Carter, który nie grał w czwartej kwarcie, zdobył zaledwie cztery punkty. Miami Heat, liderzy Southeast Division, pokonali u siebie Sixers 93:83. Goście byli osłabieni brakiem kontuzjowanych Allena Iversona oraz Glenna Robinsona i Aarona McKie. Seattle SuperSonics (najlepsi w Northwest Division) zakończyli w Bostonie serię dziewięciu zwycięstw, ulegając miejscowym Celtom 83:102. To ich druga porażka, poprzednio przegrali w inauguracyjnym meczu z Los Angeles Clippers. Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 21 listopada