Drugie starcie zaplanowano na niedzielę i odbędzie się także w San Antonio. Później na kolejne trzy konfrontacje koszykarze przeniosą się do Detroit. "Ostrogi" do zwycięstwa poprowadził duet Manu Ginobili - Tim Duncan. Argentyńczyk zdobył 26 punktów (z czego 15 w ostatniej kwarcie) i zaliczył 9 zbiórek. Mistrz olimpijski z Aten odegrał kluczową rolę na początku ostatniej kwarty, kiedy to "run" 12-2 pozwolił ekipie z Teksasu uzyskać prowadzenie 67:55. Ginobili zdobył w tym czasie 8 "oczek", a następnie jego koledzy skutecznie kontrolowali bezpieczną przewagę do końcowej syreny. "Grałem słabo w pierwszej połowie i byłem na siebie zły. W drugiej wszedłem na parkiet z większą energią, nastawiony agresywnie. Kiedy zobaczyłem, że gra zaczyna mi się układać poczułem się doskonale. To są finały NBA - pierwszy mecz jest kluczem do wygrania serii" - wyznał po meczu Ginobili. Argentyńczyk otrzymał solidne wsparcie rzecz jasna ze strony Duncana. Pochodzący z Wysp Dziewiczych fenomenalny koszykarz uzbierał 24 punkty, do których dodał aż 17 zbiórek! Cenne 15 "oczek" dorzucił Tony Parker, a równie istotne 10 punktów dołożył Nazr Mohammed. Nie sposób także nie wspomnieć o ostatnim ze zwycięskiej piątki. Bruce Bowen chociaż zakończył spotkanie z zerowym dorobkiem, to jednak skutecznie wyłączył z gry kolejno Richarda Hamiltona (14 punktów plus aż 14 chybionych rzutów), Rasheeda Wallace'a (zaledwie 6 "oczek") czy Antonio Mc'Dyessa, który trafił tylko 1 z 8 rzutów! Wśród "Tłoków" nie zawodził jedynie Chauncey Billups. MVP ubiegłorocznych finałów zdobył 25 punktów i zaliczył 6 asyst. Zobacz WYNIKI oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005