Zespół z Indianapolis pokonał na wyjeździe Pistons 92:83, a Mavericks stali się pierwszą drużyną, która w tegorocznych playoffs pokonała Suns. Ekipa z Dallas wygrała w Arizonie 108:106. - Nie uważam, by jakakolwiek zawodowa drużyna - w jakimkolwiek sporcie - potrafiła poradzić sobie z tym, z czym myśmy sobie poradzili - powiedział Jeremaine O'Neal. - Nasze cele się nie zmieniły. Naszym celem jest awans do NBA Finals i zdobycie tytułu. Wciąż wierzymy. Te słowa J.O. są najlepszym podsumowaniem tego, co stało się w środowy wieczór w The Palace of Auburn Hills. Na przedmieściach Detroit gracze Pacers odrobili 15-punktową stratę po pierwszej kwarcie i 10-punktową po I połowie, fundując "Tłokom" pierwszą w trwającym "postseason" porażkę na w The Palace. Cytowany koszykarz zdobył 22 punkty, a Jamaal Tinsley zapisał na swoim koncie 12 "oczek", 12 asyst oraz 7 zbiórek dla ekipy z Indianapolis, która nie przegrała w bieżącym playoffs dwóch meczów z rzędu i może się pochwalić korzystnym bilansem na wyjeździe (4-2). Mecze numer 3 i 4 odbędą się w Indianapolis w piątek i w niedzielę. Kluczem do zwycięstwa gości była postawa Jeffa Fostera, który miał decydujący udział w "runie' gości 11:0. Od stanu 77:77 to właśnie rezerwowy Pacers zdobył najwięcej punktów dla podopiecznych Ricka Carlise'a. Foster zaczął wspomniany okres celnych rzutem, a w ostatnich 90 sekundach popisał się blokiem i "dunkiem", kończąc spotkanie z dorobkiem 14 "oczek" i 20 zbiórek. Ważny był także wkład Reggie'ego Millera (19 pkt), który - przy stanie 79:77 dla Pacers - rzucił w swoim stylu za trzy. - Oni dali z siebie to, co my zrobiliśmy w meczu numer 1. To był klucz - skomentował grę gości Larry Brown, szkoleniowiec Pistons, dla których 24 punkty uzyskał Tayshaun Prince, a Ben Wallace zaliczył 16 zbiórek. Drużyna z Detroit trafiła tylko raz z gry w ostatnich pięciu minutach i 53 sekundach IV kwarty. Przewagę własnego parkietu stracili też Suns, którzy polegli w starciu z Mavericks 106:108. Mecz dla drużyny z Dallas "wygrali" Michael Finley i Dirk Nowitzki. Ten pierwszy zdobył 31 punktów (12 z 18 z gry, w tym 5 na 6 za trzy), a drugi uzyskał 23 "oczka". To właśnie Niemiec wykonał decydującą akcję meczu, w swoim stylu - z wysuniętym kolanem - trafiając z półdystansu na 6,8 s przed końcem. Punkty dały prowadzenie gościom 108:106, ale ostatnia akcja należała do zespołu z Phoenix. Gospodarze próbowali wygrać ten mecz i zdecydowali się na zagranie za trzy, ale po rzucie - równo z końcową syreną - Quentina Richardsona piłka odbiła się jedynie od tylnej części obręczy... - Graliśmy przeciwko najlepszemu zespołowi w NBA. Wiemy, że oni godnie odpowiedzą - powiedział trener Mavs Avery Johnson. Mecz numer 3 i 4 odbędą się w piątek i w niedzielę. Zobacz WYNIKI oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2005