Jak zadecydowały władze NBA mecz ten nie zostanie w ogóle rozegrany w tym sezonie. Obie drużyny doszły do wniosku, że wynik nie miałby znaczenia na końcowy układ tabeli w fazie zasadniczej (oba zespoły awansowały już do fazy play off). Koszykarze Toronto Raptors wygrali w Atlancie z Hawks 113:96. Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem meczu był DeMar DeRozan, który zdobył 30 punktów dla gości. W innym wtorkowym spotkaniu Los Angeles Clippers pokonali u siebie Portland Trail Blazers 93:77. Dla Raptors zwycięstwo miało jedynie prestiżowy charakter, bo i tak nie mają szans na awans do fazy play off. Mogą się za to pochwalić czwartym triumfem z rzędu i to z zespołami, które będą nadal walczyć o mistrzostwo. - My po prostu wyszliśmy na parkiet i graliśmy. Nasz zespół jest bardzo utalentowany, a jak prezentujemy się tak jak we wtorek, trudno z nami wygrać - ocenił DeRozan. Niezadowolony z przebiegu spotkania był trener Hawks Larry Drew. - Już w ostatnich dniach powtarzałem, że jak popełnia się niewymuszone błędy, to nie można zwyciężać. Mamy też kłopot z kontuzjami. Josh Smith w połowie poprosił mnie o zdjęcie z boiska, bo nie czuł się najlepiej. W najbliższych dniach skoncentruję się na tym, by doprowadzić drużynę znowu do wysokiej formy - obiecał. W drugim wtorkowym meczu kłopotów nie mieli koszykarze Los Angeles Clippers. Zadanie mieli ułatwione, ponieważ zespół Portland Trail Blazers przyjechał bez paru podstawowych zawodników. Wygrali zatem u siebie 93:77. Clippers kontynuują dobrą passę i wygrali szósty raz z rzędu. Dla Portland kolejna porażka była bez znaczenia, ponieważ i tak stracili już dawno szansę na grę w play off. Najskuteczniejszy w zespole z "Miasta Aniołów" był Caron Butler - 22 pkt. Dla Portland najwięcej rzucił Will Barton - 17 pkt. - Nauczyliśmy się w tym sezonie grać zespołowo i widać tego efekty. Wyciągamy na bieżąco wnioski z porażek - powiedział Butler.