Jako pierwsza na decyzję najlepsza gracza (MVP ligi w dwóch ostatnich sezonach zareagowała giełda, gdzie akcje Madison Square Garden Inc. - właściciela zespołu New York Knicks - spadły o blisko cztery procent. Szefowie Knicks kusili Jamesa stumilionową umową. W Heat przez pięć lat gry zarobi 96 milionów dolarów. "Jesteśmy rozczarowani, że LeBron James nie wybrał Knicks, ale szanujemy jego decyzję" - powiedział prezydent nowojorskiego klubu Donnie Walsh. Smutek kibiców "Kawalerzystów" jest nie do wycenienia. "Ta informacja to jak finał NBA przegrany równo z końcową syreną. Jestem w szoku, nigdy nie myślałem, że on może odejść" - powiedział 15-letni fan "Kawalerzystów" Tom Sheehan z Westlake. Jeszcze przed ogłoszeniem decyzji fani apelowali w internecie do 25-letniego koszykarza o pozostanie w Cleveland. Specjaliści od marketingu wróżyli zmniejszenie dochodów klubu ze stanu Ohio i pustki na trybunach w przypadku jego odejścia. Zawodnik traktowany był jak kura znosząca złote jajka. W najnowszej edycji dorocznego rankingu magazynu "Forbes" położone nad jeziorem Erie Cleveland uznane zostało za najbardziej przygnębiające miasto USA. Ma jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia, wysokie podatki, problemy z korupcją władz miejskich, kapryśną pogodę i słabe wyniki osiągane przez lokalne drużyny sportowe, z wyjątkiem... Cavaliers. Telewizja pokazała rozgoryczonych kibiców, którzy po ogłoszeniu decyzji rozdzierali koszulki z numerem 23, który nosił James i wrzucali do ognia. Inni rzucali kamieniami w billboardy przedstawiające koszykarza. W jednym z centrów handlowych na przedmieściach miasta ludzie oglądający na telebimach moment ogłoszenia decyzji, krzyknęli z zawodem "no", kiedy zawodnik powiedział, że nie zostanie w Cleveland. Diametralnie inne nastroje zapanowały w Miami. Kibice na ulicach wpadali sobie w objęcia, śmiali się i wiwatowali na cześć Jamesa. "To początek nowego rozdziału w historii Heat. To będzie ekscytujące nie tylko dla fanów Miami, ale i całej ligi NBA" - powiedział o przyjściu Jamesa inny gwiazdor Miami Dwyane Wade.