W pozostałych trzech niedzielnych pojedynkach lepsi byli gospodarze, zachowując przewagę własnego parkietu w serii "best-of-seven". Heat wygrali z Nets 116:98, Bulls pokonali Wizards 103:94, a Suns zwyciężyli Grizzlies 114:103. - Zazwyczaj nie bronimy świetnie przez 48 minut, ale w jakiś sposób nauczyliśmy się grać w obronie w IV kwarcie - powiedział szkoleniowiec Nuggets George Karl, którego podopieczni właśnie świetnej obronie zawdzięczają końcowy sukces. Po rzucie Glenna Robinsona (10,5 min przed końcem IV kwarty) gospodarze prowadzili 81:76, ale następnych 17 rzutów w wykonaniu graczy Spurs było niecelnych! Dopiero 9 sekund przed końcem Robert Horry trafił za trzy, ale wówczas było już za późno. - Mieliśmy sporo świetnych pozycji - tłumaczył Tim Duncan (18 pkt, 7/22 z gry), który także nie mógł w decydujących momentach przełamać niemocy (0/7 z gry w IV kwarcie). - Było wiele rzutów z spod kosza, które powinienem był trafić. Pomimo ofensywnych kłopotów, Spurs stracili prowadzenie dopiero na 116 sekund przed syreną, kiedy to wysokim lobem - nad rękoma Nazra Mohammeda - piłkę w koszu umieścił Earl Boykins. - Zostawiliśmy na parkiecie sporo energii - wyjaśnił Andre Miller, który zdobył 31 punktów dla Nuggets (personalny rekord kariery). - W IV kwarcie pokazaliśmy na co nas stać. Mecz numer 2 zaplanowano na środowy wieczór w San Antonio. Tego samego dnia odbędzie się także drugi pojedynek w rywalizacji Suns - Grizzlies. W meczu otwierającym serię nie było niespodzianki. Zespół z Phoenix, który przystąpił do "postseason" z najlepszym bilansem w lidze, zdobył aż 25 punktów z kontry i miał dobrą skuteczność w rzutach za trzy (15/32). To wystarczyło, by "Słońca" pokonały drużynę z Memphis 114:103. Shawn Marion zdobył 26 punktow i zaliczył 13 zbiórek dla gospodarzy, a Mike Miller uzyskał 19 "oczek' dla Grizzlies. Pewne zwycięstwa gospodarzy - to efekt dwóch niedzielnych gier na Wschodzie. W Miami miejscowi Heat rozbili Nets 116:98. Dwayne Wade zdobył 32, a Damon Jones dodał 30 punktów dla podopiecznych Stana Van Gundy'ego, którzy w umiejętny sposób wykorzystali skupienie się obrony gości na Shaquille'u O'Neal'u 17 pkt). W zespole z New Jersey osamotniony był Vince Carter, który rzucił 27 "oczek". Drugi mecz w tej parze we wtorek w Miami. W United Center w Chicago fani Bulls mogli się cieszyć z pierwszego zwycięstwa swoich ulubieńców w playoffs od czasu dynastii Michaela Jordana. W rolę "Air Jordana' wcielił się pierwszoroczniak Ben Gordon, który zdobył 30 punktów (11/19 z gry) i "Byki" pokonały Wizards 103:94. Larry Hughes rzucił 31 "oczek" dla ekipy z Waszyngtonu, która czeka na pierwsze zwycięstwo w "postseason" od 1988 roku... Zobacz WYNIKI oraz ZDOBYWCÓW punktów w NBA Playoffs 2005