"Tłoki" po dramatycznej końcówce wygrały z Cavs 84:82, a podopieczni Grega Popovicha pokonali Mavs 91:86. Decydujące mecze nr 7 odbędą się na parkietach w Detroit i San Antonio. W Quicken Loans Arena w Cleveland było bardzo blisko happy endu dla gospodarzy. Mecz nr 6 pomiędzy Cavaliers a Pistons był niezwykle zacięty. Jeszcze na 3,5 minuty przed końcem prowadzili gospodarze, ale następne pięć punktów z rzędu zdobyli mistrzowie Wschodu. Trzy z nich uzyskał Rasheed Wallace, który zdobył 24 punkty (9/17 z gry). Skrzydłowy gości obiecał zwycięstwo "Tłoków" już w czwartym starciu obu drużyn i... się pomylił. - Nie mogę mieć zawsze racji - stwierdził "Sheed". - Oni pokonali nas trzy razy z rzędu i byliśmy pewni, że nie przedłużą tej serii. Ostatnie punkty z gry w tym meczu rzucił Chauncey Billups na 2,5 minuty przed końcem. Później celne były już tylko rzuty wolne, z których punkty na przemian zdobywali właśnie Billups i LeBron James. Na 1,4 s przed końcem - przy prowadzeniu Pistons 84:81 - lider Cavs znów stanął na linii. Trafił pierwszy rzut, a drugi rozmyślnie spudłował, licząc na celną dobitkę i prawie doczekał się jej ze strony... Billupsa. Piłka odbiła się przypadkowo od ręki rozgrywającego ekipy z Detroit i po uderzeniu w tablicę o mało co nie wpadła do kosza. - Kiedy piłka była w powietrzu, pomyślałem sobie: "Wow, tylko nie tak"- mówił Billups Szczęście było jednak tym razem po stronie podopiecznych Flipa Saundersa. - Wiemy co się robi w takich sytuacjach - podsumował spotkanie Ben Wallace, który zapisał na swoim koncie 10 zbiórek. - Jesteśmy już trochę razem i nie panikujemy. W niedzielę w The Palace of Auburn Hills mecz numer 7. - Nikt nie myślał, że będziemy w takiej sytuacji - stwierdził James, który zdobył 32 punkty (8/20 z gry). - Nikt nie sądził, że zagramy z Pistons w siódmym pojedynku. Mamy coś jeszcze do udowodnienia. Podobnie jak "Tłoki", wyeliminowania w wyjazdowym meczu numer 6 uniknęli także - i to już po raz drugi z rzędu - obrońcy tytułu. Spurs wygrali w Dallas z tamtejszymi Mavs 91:86 i będą gościć decydujące spotkanie w poniedziałek. Manu Ginobili zdobył 30 punktów, Tim Duncan rzucił 24, a eks-gracz zespołu z Dallas Michael Finley dodał 16 "oczek" dla drużyny z San Antonio, która miała nieco lepszą skuteczność z gry od gospodarzy. W Mavs widoczny był brak Jasona Terry'ego, który został zawieszony za uderzenie Finleya w poprzednim pojedynku. Jerry Stackhouse zajął jego miejsce w wyjściowym składzie, ale trafił tylko 4 z 15 rzutów z gry, a i jedynie 1 z 11 w II, III oraz IV kwarcie. Nic więc dziwnego, że zespól z Dallas miał zaledwie 39-procentową skuteczność (Spurs - 43,3 proc.). W meczach numer 4 i 5 była ona ponad 50-procentowa. - Będziemy w domu, no i wszyscy myślą, że wygramy. Ale to nie jest automat - stwierdził Ginobili w obliczu decydującego spotkania w San Antonio. Zobacz PRZEBIEG RYWALIZACJI oraz NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w półfinałach Konferencji Wschodniej oraz Zachodniej