Do zatrzymań doszło w centrum miasta, gdzie fani "Jeziorowców" celebrowali sukces swoich ulubieńców. Jak przekazał rzecznik policji w Los Angeles Drake Madison, 61 osób trafiło w ręce funkcjonariuszy za brak reakcji na wezwanie do rozejścia się, pięć osób za kradzieże, a jedna za wandalizm. Madison powiedział, że jeden z policjantów w wyniku interwencji został ranny w rękę. Lakers w niedzielny wieczór czasu lokalnego w "bańce" NBA w Lake Buena Vista na Florydzie pokonali w szóstym meczu finału Miami Heat 106:93 dzięki czemu triumfowali w serii play off 4-2 i po raz 17. zostali mistrzem NBA. Natychmiast po końcowej syrenie w centrum Los Angeles dało się słyszeć strzelające fajerwerki, a fani zaczęli się zbierać - mimo nawoływań policji, by tego zaniechali - pod halą Staples Center, gdzie Lakers zwykle podejmują ligowych rywali. Świętowanie generalnie przebiegało spokojnie, choć zdarzyło się, że w stronę pilnujących porządku stróżów prawa poleciały kamienie czy butelki. Według Los Angeles Times, w pewnym momencie policja użyło gumowych pocisków, co skłoniło niektórych do ucieczki. Po odsunięciu fanów od Staples Center, w czym pomogli m.in. policjanci na koniach, zgromadzeni rozeszli się w kilka miejsc w mniejszych grupach. Burmistrz Los Angeles Eric Garcetti ze względu na pandemię koronawirusa zachęcał sympatyków Lakers, by tym razem świętowali w domach, a nie na ulicach i by nie gromadzili się w miejscach publicznych. "Trzymajcie kciuki za 17. mistrzostwo naszych Lakers, ale pamiętajcie, że gromadzenie się w grupach wciąż nie jest bezpieczne" - napisał w mediach społecznościowych nawiązując do zagrożenia zakażeniem się COVID-19. pp/ co/