W meczu numer 4 "Szerszenie" pokonały Miami Heat 98:85 i wyrównały stan rywalizacji na 2-2. Spotkanie numer 5 odbędzie się w piątek w Miami. Bohaterem spotkania był borykający się z problemami zdrowotnymi Baron Davis, który zdobył 23 punkty i zaliczył 10 asyst. Obolały koszykarz w pierwszych trzech meczach trafił zaledwie 15 z oddanych 49 rzutów. W czwartym meczu również krzywił się przy każdym kontakcie z rywalem, ale zaciskał zęby i grał do końca. - Muszę się położyć i trochę przespać. Właśnie adrenalina zaczyna opadać i znów zacznie mnie boleć. Kiedy przy końcu meczu wiedziałem, że odniesiemy zwycięstwo, wszystkie bóle i cierpienia wróciły - powiedział po meczu Davis. Mimo mocnego początku meczu, w pierwszych sekundach czwartej kwarty, Hornets prowadzili zaledwie 71:68. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Davis, który trafił za trzy, a następnie wypracował "run" 14-4. Ekipa z Nowego Orleanu objęła prowadzenie na dobre i lider mógł spocząć na ławce rezerwowych. - To jest dla nas bardzo ważne zwycięstwo, bo gdyby jednak go zabrakło, musielibyśmy pokonać ich dwa razy na ich parkiecie, a Heat są typową drużyną własnego parkietu. W swojej hali wygrali 11 ostatnich spotkań sezonu regularnego - powiedział trener Hornets Tim Floyd. O krok od awansu do drugiej rundy playoffs są gracze z Minneapolis. W spotkaniu numer 4, rozegranym w Pepsi Center w Denver, Timberwolves pokonali miejscowych Nuggets 84:82 i objęli prowadzenie w serii do czterech zwycięstw 3-1. W drużynie gospodarzy zwiódł Carmelo Anthony. Wybrany do pierwszej piątki debiutantów skrzydłowy, trafił zaledwie 1 z oddanych 16 rzutów z gry, kończąc mecz z dwoma punktami. "Melo" zaliczył jeszcze 8 zbiórek i aż 4 straty. "Wolves" do zwycięstwa poprowadził Kevin Garnett, zdobywca 27 punktów i 14 zbiórek. Zobacz stan rywalizacji oraz zdobywców punktów w NBA Playoffs 2004