W Pepsi Center niezwykła była zwłaszcza pierwsza połowa, po której gospodarze prowadzili 74:70! Po zmianie stron podopieczni George'a Karla zabrali się do pracy w defensywie, pozwalając rywalom na zdobycie 45 "oczek", czyli...tylko o 3 więcej niż w samej drugiej kwarcie. Nuggets losy meczu rozstrzygnęli w ostatniej części spotkania, wygranej różnicą 15 punktów (38:23). Bohaterem zwycięzców został Chauncey Billups. Pozyskany na początku sezonu z Detroit Pistons za Allena Iversona rozgrywający z 24 "oczek" aż 13 zanotował w czwartej kwarcie. Dla Denver zwycięstwo nad Pacers było 24. w 36. spotkaniu sezonu. Na tym etapie rozgrywek Nuggets tylko raz mieli równie imponujący bilans - w sezonie 1976/77 (debiut zespołu w NBA). Jest też zła wiadomość dla fanów drużyny. W trzeciej kwarcie po starciu z Jeffem Fosterem urazu prawej ręki nabawił się lider Nuggets, Carmelo Anthony. We wtorek złoty medalista ostatnich igrzysk olimpijskich przejdzie badania, które wykażą jak poważną odniósł kontuzję. "Miejmy nadzieję, że będą to dobre informacje. Bardzo źle by się stało, gdybyśmy musieli grać bez niego" - podkreślił po spotkaniu Billups. Zanim Anthony opuścił z grymasem bólu na twarzy plac gry, w ciągu zaledwie 23 minut zdążył zanotować 21 punktów (8/12 z gry, 5/8 wolne), do których dołożył 9 asyst i 6 zbiórek. Wśród gospodarzy celniej rzucał jedynie Kenyon Martin (25). Po drugiej stronie parkietu najskuteczniejszy był Danny Granger, autor 36 punktów. Poniedziałek na parkietach NBA: Miami Heat - San Antonio Spurs 84:91 New Jersey Nets - Sacramento Kings 98:90 Milwaukee Bucks - Toronto Raptors 107:97 Denver Nuggets - Indiana Pacers 135:115 Utah Jazz - Golden State Warriors 119:114