Wybory z wysokimi numerami zawsze wiążą jest z pewnym ryzykiem. Od takich koszykarzy sporo się oczekuje i liczy, że wprowadzą zespół na sam szczyt. Wiele wyborów okazuje się jednak z różnych przyczyn niewypałami. W przypadku Portland nie jest to pierwszy tego typu błąd. Dlatego przeanalizowałem pod tym kątem wszystkie wybory tego zespołu w drafcie z czołowych pięciu miejsc. 1971 r, (Sidney Wicks - 2 numer) - najlepszy możliwy wybór. Wicks po sezonie został nawet nagrodzony tytułem Rookie of the Year. 1972 (LaRue Martin - 1) - tym razem Portland wybrali beznadziejnie. Martin nie podbił NBA, a przez wielu jest nawet nazywany jednym z najgorszych nr 1 w historii draftu. Tuż za nim został wybrany Bob McAdoo, a pod koniec pierwszej rundy Julius Erving. Dziś są to zawodnicy legendarni, a pomyśleć, że mogli grać w Portland... 1974 (Bill Walton - 1) - chyba najlepszy wybór w całej historii Portland. Walton okazał się świetnym graczem. W 1997 r. Poprowadził Blazers do mistrzostwa, a sam został MVP finałów. Jak do tej pory to jedyny tytuł zespołu. Walton jest obecnie uważany za prawdziwą legendę. 1976 (Wally Walker - 5) - na pewno można było wybrać lepiej. Z szóstką poszedł Adrian Dantley, a z ósemką Robert Parish, czyli zawodnicy z najwyższej półki. 1978 (Mychal Thompson - 1) - nie najgorszy wybór. W tym roku królem draftu okazał się jednak Larry Bird, któremu przypadł szósty numer. To zasługa sprytu Bostonu. Celtowie sięgnęli po tego zawodnika na rok przed tym jak trafił on do NBA. Z innych ciekawych zawodników, którzy mogli grać dla Portland warto wymienić Reggie'go Theusa (9 numer) oraz Mike'a Mitchella (15 numer). 1984 (Sam Bowie - 2) - dzisiaj można powiedzieć, że to najgorszy wybór w historii Portland. Z trzecim numerem został wybrany wtedy Michael Jordan. Postać, której nikomu nie trzeba przedstawiać. Wszyscy wiemy co MJ robił dla Bulls, a mógł robić dla Blazers. W ogóle draft 1984 obfitował w wielu znakomitych graczy. Z dalszymi numerami zostali wybrani m.in. Charles Barkley oraz John Stockton. Bowie do końca swoich dni będzie mógł powtarzać "zostałem wybrany przed Jordanem". Bardzo dumnie to brzmi... 2006 (Tyrus Thomas - 4) - to już całkiem świeża historia. Thomas po wyborze został od razu wyhandlowany do Chicago Bulls. Ja na razie nie błyszczy jakoś szczególnie. Portland zamiast niego mogło wybrać np. Brandona Roy'a (który... i tak trafił do tego zespołu!) lub Rudy'ego Gay'a. 2007 (Greg Oden - 1) - historia najświeższa i ostatnia. Właśnie przez draft 2007 powstał ten wpis. Z Odenem wiązano spore oczekiwania. Niestety, młody center przegrał ze zdrowiem. Pierwsza kontuzja całkowicie wybiła mu z głowy grę w sezonie 07/09. Druga dopadła go niedawno i wykluczyła do końca obecnych rozgrywek. Przez te problemy Oden nie zdołał rozwinąć swoich skrzydeł. Ja mam wątpliwości czy jeszcze kiedykolwiek zdoła to zrobić. Tuż za nim zostali wybrani Kevin Durant oraz Al Horford. Obecnie ich pracodawcy mają z nich zapewne więcej pożytku niż Portland z Odena. Pora na kilka słów podsumowania. Portland ośmiokrotnie wybierało w ścisłej czołówce draftu, ale tylko dwukrotnie dobrze trafiło. Pozostałe wybory mogły być lepsze. Co ciekawe, niemal wszyscy zawodnicy, którzy trafili do Portland z wysokimi numerami to silni skrzydłowi lub centrzy. Mac <a href="http://www.enbiej.blog.interia.pl/?id=1815853">DYSKUTUJ O NBA!</a>