Początek nie zwiastował problemów Clippers, do przerwy gospodarze wygrywali 55:45. Później powiększyli przewagę do 13 punktów, ale im bliżej było końca meczu, tym gorzej grali. Stracili skuteczność, popełniali mnóstwo strat (łącznie mieli ich 18, a rywale 11). Pistons wyszli na prowadzenie na niespełna dziewięć minut przed końcem i już go nie oddali. - Przegraliśmy, ponieważ nasze głowy nie pracowały tak, jak powinny. Nigdy nie będziemy naprawdę silną drużyną, jeśli będziemy grali w ten sposób - podkreślił trener Clippers Doc Rivers. W drużynie gości najlepszy był Andre Drummond, który zdobył 15 punktów i miał 17 zbiórek. Wśród pokonanych na wyróżnienie zasługuje syn szkoleniowca Austin Rivers - 20 pkt. W tabeli Konferencji Zachodniej Clippers (4-1) stracili prowadzenie na rzecz koszykarzy Memphis Grizzlies (5-1), którzy we własnej hali pokonali Houston Rockets 103:89. Grizzlies wygrali dzięki świetnej postawie rezerwowych. Żaden z ich podstawowych zawodników nie zdobył nawet dziesięciu punktów. Zawodnicy z ławki łącznie uzyskali 67 pkt, a najwięcej Chandler Parsons - 24 pkt w 19 minut. - To było wspaniałe. Bardzo długo czekałem na taki wieczór - przyznał 29-letni strzelec, który trafił sześć z ośmiu rzutów za trzy punkty. Parsons w lipcu 2016 roku podpisał z Grizzlies czteroletni kontrakt o wartości 94,5 mln. dolarów. Większość sezonu stracił jednak z powodu kontuzji. Dla "Rakiet" najwięcej - 22 pkt - zdobył Ryan Anderson. Słabiej niż zwykle spisał się James Harden. Słynny brodacz trafił tylko sześć z 19 rzutów z gry i spotkanie zakończył z 20 pkt. Russell Westbrook może się teraz szczycić uzyskaniem triple-double w starciu z każdą drużyną ligi NBA. 28-letni rozgrywający Oklahoma City Thunder do kompletu potrzebował tylko Chicago Bulls, a minionej nocy w starciu z "Bykami" miał 12 pkt, 13 asyst i 13 zbiórek. To było jego trzecie w sezonie i 82. w karierze triple-double. Thunder wygrali natomiast gładko 101:69. Carmelo Anthony zdobył dla nich 21 pkt, a Paul George dołożył 20. Dla pokonanych 15 uzyskał debiutujący w NBA Fin Lauri Markkanen. Bilans 3-3 mają finaliści poprzedniego sezonu Cleveland Cavaliers. W sobotę przegrali na wyjeździe z New Orleans Pelicans 101:123. - Wszystko będzie dobrze, to dopiero początek sezonu. W tym momencie dwóch naszych rozgrywających jest kontuzjowanych, więc musimy nieco improwizować - podkreślił gwiazdor Cavaliers LeBron James, na swoim koncie zapisał 18 pkt i osiem asyst. Kevin Love zdobył dla gości 26 pkt i miał 11 asyst, ale na świetnie dysponowanych Pelicans było to zdecydowanie za mało. Ich grę napędzał DeMarcus Cousins notując siódme w karierze triple-double. Złożyło się na nie 29 pkt, 12 zbiórek i 10 asyst. - Wciąż uczymy się, jak grać razem ze sobą i ostatnio zaczyna to wyglądać naprawdę dobrze. Zaczynamy rozumieć, co trzeba robić by wygrać - przyznał Cousins, który do Nowego Orleanu przeniósł się w lutym. Gospodarze z łatwością dostawali się pod kosz rywali. 30 pkt i 14 zbiórek miał Anthony Davis, Jrue Holiday dołożył 29 pkt, a E'Twaun Moore 24. Wyniki sobotnich meczów ligi koszykówki NBA: Los Angeles Clippers - Detroit Pistons 87:95 Portland Trail Blazers - Phoenix Suns 114:107 Utah Jazz - Los Angeles Lakers 96:81 Dallas Mavericks - Philadelphia 76ers 110:112 Miami Heat - Boston Celtics 90:96 Chicago Bulls - Oklahoma City Thunder 69:101 Memphis Grizzlies - Houston Rockets 103:89 New Orleans Pelicans - Cleveland Cavaliers 123:101