27-letni koszykarz w ostatnich sekundach trafił za trzy punkty, ale spotkanie miało od początku swoją dramaturgię. O losach zadecydowały jednak końcowe minuty. Na 18 sekund przed ostatnią syreną gospodarze prowadzili 110:107, ale wtedy za trzy punkty rzucił Kentavious Caldwell-Pope i doprowadził do wyrównania. Trener Terry Stotts od razu poprosił o przerwę, a po niej piłka trafiła do Lillarda. On zresztą był bohaterem całego meczu. Nie tylko zaimponował w ostatniej akcji, ale w sumie zdobył 32 punkty. Bezbłędnie wykonał 14 rzutów osobistych. "Czułem się dzisiaj bardzo dobrze. Piłka praktycznie za każdym razem wychodziła z moich rąk i trafiała do kosza. Nawet wówczas, gdy myślałem, że nic z tego" - przyznał. Z kolei Lakers nie tylko muszą przełknąć gorycz porażki, ale stracili także Larry'ego Nance'a. W trzeciej kwarcie musiał opuścić boisko i z grymasem bólu zszedł do szatni. Potem klub potwierdził, że zawodnik złamał kość ręki. "To dla nas bardzo przykra wiadomość. To solidny zawodnik, na którego zawsze mogłem liczyć" - powiedział trener Luke Walton. W drużynie z Los Angeles najwięcej punktów zdobył Brook Lopez - 27. W drugim czwartkowym meczu broniący tytułu Golden State Warriors nie dali szans San Antonio Spurs. Do zwycięstwa 112:92 drużynę poprowadziło gwiazdorskie trio Kevin Durant (24 pkt), Stephen Curry (21) i Klay Thompson (27). San Antonio Spurs musieli radzić sobie bez Kawhi Leonarda i Tony'ego Parkera. Jak się okazało te dwa ogniwa są niezastąpione i mimo dobrego wejścia w mecz (prowadzenie w pierwszej kwarcie 33:24) nie zdołali tego kontynuować. Błędy pojawiały się zwłaszcza w defensywie. "Liczę na to, że Leonard wróci w ciągu trzech najbliższych tygodni. W tym spotkaniu jednak należą się pochwały LaMarcusowi Aldrige'owi. Zaprezentował się wspaniale. Podziwiam jego wytrwałość, skupienie. Wykonał świetną robotę" - powiedział szkoleniowiec Spurs Gregg Popovich. Popovich nie dotrwał do końca spotkania na ławce rezerwowych. Po tym jak w czwartej kwarcie kwestionował głośno jedną z decyzji sędziego, został wyrzucony z parkietu. Najlepszym graczem po stronie Spurs był Aldrige - 24 punkty i 10 zbiórek.