Loyer jest tymczasowym szkoleniowcem w Detroit. Zastąpił zwolnionego w niedzielę, po zaledwie 50 meczach, Maurice'a Cheeksa, chociaż drużyna wygrała cztery z sześciu ostatnich spotkań. - Potrzebujemy w naszej grze pozytywnych i trwałych zmian. W poniedziałkowym meczu widać było, że zawodnicy bardzo się starali i mieli wysoką determinację. Każdego dnia, na każdym treningu musimy się jednak starać, żeby było coraz lepiej. Chciałbym jednocześnie podziękować swojej drużynie za to, w jaki sposób się zaprezentowali w spotkaniu z San Antonio - powiedział Loyer. Z mieszanymi uczuciami do zmiany szkoleniowca podeszli koszykarze Pistons. - To całkowicie dwie inne osobowości i nie można ich porównać. Loyer jest głośny, krzyczy, reaguje impulsywnie, a Cheeks jest ostoją spokoju. Oni obaj są wspaniałymi trenerami, zwłaszcza drugi z nich. Mo był jak nasz ojciec i na pewno będę za nim tęsknił. Ale to jest NBA i nie można mieć sentymentów - skomentował Brandon Jennings, który zdobył dla zwycięzców 21 pkt. W obu drużynach wyróżnili się w poniedziałek rezerwowi. W ekipie gospodarzy Rodney Stuckey, a w San Antonio Włoch Marco Belinelli. Obaj zdobyli po 20 punktów. Pistons mieli także wsparcie Grega Monroe'a, który zdobył 15 punktów i 10 zbiórek. W San Antonio zabrakło trzech ważnych zawodników. Z powodu kontuzji nie mogli zagrać Brazylijczyk Tiago Splitter, Kawhi Leonard i Argentyńczyk Manu Ginobili. Bardzo dobrze prezentują się w ostatnich meczach Houston Rockets. W poniedziałek pokonali na wyjeździe Minnesotę Timberwolves 107:89. Było ich szóste zwycięstwo z rzędu, co jest najdłuższą serią sukcesów w lidze, i dziewiąte w ostatnich 11 spotkaniach. Minnesota przystąpiła do meczu w trudnej sytuacji. Z powodu urazów nie mogli grać Kevin Martin i Nikola Pekovic, na ławce zabrakło także trenera Ricka Adelmana, którego zatrzymały w domu sprawy osobiste. Kevin Love zdobył dla Timberwolves 31 punktów, w tym 23 w pierwszej połowie, i miał 10 zbiórek. - Muszę pochwalić wszystkich zawodników, a w szczególności Kevina. Trochę zabrakło agresywności w obronie. Szkoda pierwszej połowy, w której przeciwnicy zdobyli aż 67 punktów. W drugiej było już lepiej, ale nie dało się odrobić straty, zwłaszcza że szwankowała skuteczność - przyznał asystent trenera "Wilków" Terry Porter. W Rockets najskuteczniejsi byli Chandler Parsons - 20 punktów, James Harden - 19 oraz Dwight Howard - 18 i 15 zbiórek. Indiana Pacers, najlepszy zespół ligi, przed własną publicznością pokonali Denver Nuggets 119:80. Tak wiele punktów w tym sezonie jeszcze nie zdobyli i nigdy nie wygrali z ekipą z Denver tak dużą różnicą punktów. - W tym roku dostaliśmy już od rywali kilka lekcji i wyciągnęliśmy z nich wnioski. To nie był jednak tak łatwy mecz, jak mógłby sugerować wynik. Było ciężko - ocenił trener Pacers Frank Vogel. Po raz pierwszy w sezonie punktowali wszyscy koszykarze Indiany, którzy pojawili się na parkiecie. Najskuteczniejszy z nich był David West - 25. Niezadowolony z postawy swoich zawodników był trener Nuggets Brian Shaw. - Rozumiem, że można przegrać mecz, to normalne w sporcie. Nie jestem jednak w stanie zaakceptować sytuacji, że ktoś poddaje się, będąc na parkiecie. Oczekuję, że wszyscy pozostaną na tonącym statku do końca, a nie wyskakują za burtę - skomentował. W jego drużynie najlepszym graczem był Wilson Chandler - 17 pkt. Wyniki poniedziałkowych meczów sezonu regularnego ligi koszykówki NBA: Indiana Pacers - Denver Nuggets 119:80 Toronto Raptors - New Orleans Pelicans 108:101 Detroit Pistons - San Antonio Spurs 109:100 Milwaukee Bucks - Boston Celtics 86:102 Minnesota Timberwolves - Houston Rockets 89:107 Golden State Warriors - Philadelphia 76ers 123:80