Tym razem drużynie "Wojowników" nie pomogła w Denver znakomita gra Stephena Curry’ego, który 20 ze swoich 38 punktów zdobył w czwartej kwarcie. Nie udała mu się jednak akcja na niespełna osiem sekund przed końcową syreną. Przy prowadzeniu gospodarzy 109:107, próbował na obwodzie znaleźć pozycję do kolejnego celnego rzutu lub asysty, ale naciskany przez Włocha Danilo Gallinariego stracił piłkę. Po kontrataku i faulu, Nuggets zdobyli dwa punkty i nie pozwolili już sobie w ostatnich pięciu sekundach odebrać zwycięstwa. Gallinari zdobył najwięcej punktów dla gospodarzy - 28, ale najbardziej chwalony był właśnie za obronę w krytycznym momencie meczu. "Gallo udowodnił w tym sezonie, że może bronić przeciwko każdemu rywalowi. Wykonał wielką pracę. Zmusił przeciwnika do straty i pierwszy dopadł piłki. To była zwycięska akcja" - powiedział trener Nuggets Michael Malone. W jego zespole wyróżnili się także Emmanuel Mudiay - 21, Gary Harris - 19 oraz Darrel Arthur - 18 i 11 zbiórek. W drużynie pokonanych Harrison Barnes dodał 18, a Klay Thompson (w ostatniej sekundzie niecelnie rzucał za trzy) - 17. Mistrzowie NBA po siedmiu kolejnych zwycięstwach przegrali trzecie spotkanie w sezonie; wygrali 36. Zespołem z najdłuższą serią sukcesów w lidze są obecnie Los Angeles Clippers, którzy pokonali u siebie Miami Heat 104:90, zapewniając sobie dziesiątą wygraną z rzędu. Mają bilans 26-13. Drużynie trenera Doca Riversa nie przeszkodziła nieobecność na parkiecie hali Staples Center kontuzjowanego od pewnego czasu Blake’a Griffina i DeAndre Jordana, który zachorował na zapalenie płuc. Jeden z najlepszych środkowych NBA szczycił się do środy najdłuższą wśród aktywnych graczy serią 360 kolejnych występów w lidze. Udanie zastąpił go rezerwowy center Cole Aldrich, zdobywając 19 punktów i siedem zbiórek. Po 15 pkt dodali Chris Paul (także 12 asyst), Paul Pierce i Jamal Crawford. Najskuteczniejsi wśród pokonanych byli rezerwowy Gerald Green - 19 i Dwyane Wade - 16. W zespole gości z powodu kontuzji zabrakło Słoweńca Gorana Dragica. W drugim kolejnym meczu nie wystąpił Marcin Gortat, ale jego Washington Wizards pokonali Milwaukee Bucks 106:101, przerywając serię trzech porażek na własnym parkiecie. To ich trzecie kolejne zwycięstwo. Polak oglądał mecz w szpitalu, gdzie leczy infekcję kolana. Natomiast wrócił do zespołu jego czołowy strzelec Bradley Beal, który opuścił 16 kolejnych spotkań z powodu urazu lewej nogi (zdobył 11 pkt). "Czarodzieje" zawdzięczają sukces zespołowej grze w ataku (27 asyst) i znakomitej obronie, którą wymusili aż 27 strat rywali, co jest ich rekordem sezonu. Siedmiu koszykarzy Wizards zdobyło minimum 10 punktów. Najwięcej rozgrywający John Wall - 19 i rezerwowy Ramon Sessions - 15. Jared Dudley dodał 13, a w ostatnim fragmencie spotkania dwukrotnie trafił za trzy punkty, uniemożliwiając Bucks skuteczną pogoń. Wśród pokonanych wyróżnili się Khris Middleton - 25, Jabari Parker - 22 oraz Greg Monroe - 21 i 12 zb. Wizards z bilansem 18 zwycięstw i 19 porażek zajmują 11. miejsce w Konferencji Wschodniej. Kolejny mecz rozegrają w piątek z Indiana Pacers na wyjeździe. Nie wiadomo, czy wystąpi w nim Gortat. Jego przydatność do gry będzie oceniana z dnia na dzień. "Po południu otrzymał dożylnie antybiotyk, by lekarstwo szybciej dostało się do systemu" - poinformował trener Randy Wittman. Ósmej kolejnej porażki, co jest obecnie najdłuższą serią niepowodzeń w lidze, doznał zespół Minnesota Timberwolves. Tym razem uległ na wyjeździe Houston Rockets 104:107. Liderem drużyny gospodarzy był James Harden - 27 i 11 asyst. O jeden punkt więcej uzyskał najlepszy strzelec rywali Andrew Wiggins. (PAP)