Ostatnie dwa sezony dla Agenta Zero były jednak koszmarne. Przez problemy z kolanami rozegrał zaledwie 15 spotkań. Wcześniej potrafił rozegrać niemal wszystkie mecze sezonu i to ze średnią blisko 30 pkt na mecz. Teraz jednak Arenas wraca do poważnego grania. Twierdzi, że wszystko już jest w porządku i znowu nikt w całej lidze go nie zatrzyma. Aby móc wrócić do pełnej formy oddał się w ręce trenera Tima Grovera, który swego czasu pracował nawet z Michaelem Jordanem. Arenas bardzo sobie chwali współpracę z tym panem. Ciekawe tylko czy Arenas jest jeszcze w stanie grać tak jak za starych, dobrych czasów. Kontuzje, które przechodził to nie przelewki. Taka długa absencja na pewno zostawiła po sobie duży ślad. Arenas na pewno całkowicie nie zapomniał jak się gra, ale na fajerwerki jak kilka lat temu bym nie liczył. Podczas pre-season prezentował się całkiem solidnie i tym samym pokazał, że nie można go całkowicie skreślać. Bardzo możliwe, że teraz jego rola na boisku ulegnie pewnej zmianie. Jego główną mocą może nie być seryjne punktowanie, ale współpraca z resztą zespołu. Powrót Arenasa zapewne cieszy wszystkich fanów zespołu w którym gra, czyli Washington Wizards. "Czarodzieje" mają teraz potencjał i powtórka beznadziejnego bilansu z przed roku (19-63) nie wchodzi w grę. Washington może odgrywać rolę swego rodzaju czarnego konia rozgrywek. Oczywiście pod warunkiem, że znowu nie zniszczą ich kontuzje. Na razie pod tym względem nie jest jednak ciekawie, bo na kilka tygodni wypadł ze składu Antawn Jamison... Mac DYSKUTUJ O NBA NA NASZYM BLOGU!