Harden przez długi czas imponował popisami w kolejnych występach. Trzy dni temu - na 32 spotkaniach - zakończyła się jego seria meczów, w których rzucił co najmniej 30 pkt. W poniedziałek zdobył ich "tylko" 28. W środę jego zdobycz wyniosła 30 "oczek", a dzień później słynny brodacz niemal ją podwoił. Dołożył do tego 10 asyst i siedem zbiórek. Rozgrywającemu "Rakiet" zabrakło trzech punktów, by wyrównać swój rekord kariery, który ustanowił 23 stycznia. Jego zespół w czwartek odrobił 21-punktową stratę, którą miał do Heat jeszcze w trzeciej kwarcie. "Zaniedbaliśmy obronę, zwłaszcza w drugiej kwarcie. Rywale zyskali pewność siebie, trafiali kolejne rzuty. Poczuli się po prostu zbyt pewnie, więc musieliśmy w drugiej części spotkania nałożyć na nich większą presję, zaliczyć trochę przechwytów i włożyć więcej energii w naszą obronę. Chciałem grać agresywnie. Rzucałem, kiedy miałem okazję. Ale to nie tak, że tylko ja to robiłem. To był drużynowy wysiłek" - podkreślił bohater gospodarzy. Zaskoczony nieco imponującym dorobkiem klubowego kolegi był Austin Rivers. "Dostaliśmy po meczu kartkę ze statystykami i zobaczyłem, że miał 58 pkt. Wszystkich nas zdziwiło, że rzucił aż tyle. To bardzo dużo. James jest niesamowity" - przyznał zawodnik, który dołożył 17 "oczek". Drużyna z Houston odniosła czwarte zwycięstwo z rzędu. Najwięcej pkt w zespole z Miami - po 21 - zanotowali Kelly Olynyk i Goran Dragic, a Justise Winslow dołożył 19 pkt i osiem asyst. Heat dzień wcześniej wygrali z Warriors 126:125, a w czwartek obrońcy tytułu znów zanotowali porażkę - czwartą w ostatnich sześciu pojedynkach. Liderzy Konferencji Zachodniej w meczu z Orlando musieli sobie radzić bez Kevina Duranta. Stephen Curry miał 33 pkt, osiem zbiórek i sześć asyst. DeMarcus Cousins i Klay Thompson trafili po 21 pkt. Najwięcej punktów dla "Magików" - 22 - zdobył Aaron Gordon, który miał też 15 zbiórek. Rezerwowy Terrence Ross dołożył 16 pkt, a Nikola Vucevic 12 i 13 zbiórek. Ich zespół wygrał siódmy z dziewięciu ostatnich meczów i awansował na ósmą pozycję na Wschodzie. Koszykarze Indiana Pacers wygrali u siebie z Minnesota Timberwolves 122:115, a duży udział w tym miał Bojan Bogdanovic, zdobywca 37 pkt. Gościom nie pomogły 42 "oczka" Karla-Anthony'ego Townsa. Zakończyła się seria zwycięstw Oklahoma City Thunder nad Philadelphia 76ers. Po 19 triumfach z rzędu w meczach z tym rywalem (była to najdłuższa passa w przypadku drużyn występujących obecnie w NBA) "Grzmoty" przegrały we własnej hali 104:108. Wśród gości brylował Tobias Harris, zdobywca 32 pkt. Tzw. triple-double popisał się jego klubowy kolega Ben Simmons i broniący barw Thunder Russell Westbrook. Pierwszy z nich zanotował taki wyczyn po raz 11. w tym sezonie, a drugi po raz 25. Westbrook jednak w czwartek nie imponował skutecznością - trafił tylko osiem z 24 rzutów z gry. Dobrą passę w meczach w Nowym Jorku podtrzymali zaś zawodnicy Cleveland Cavaliers, który pokonali miejscowych Knicks 125:118. Tym samym po raz 10. z rzędu odnieśli zwycięstwo w tym mieście. Wyniki czwartkowych meczów NBA: Indiana Pacers - Minnesota Timberwolves 122:115 Orlando Magic - Golden State Warriors 103:96 New York Knicks - Cleveland Cavaliers 118:125 Houston Rockets - Miami Heat 121:118 Oklahoma City Thunder - Philadelphia 76ers 104:108 Denver Nuggets - Utah Jazz 104:111