Dla szkoleniowca "Celtów" niedziela będzie dniem szczególnym; 15 czerwca w Stanach Zjednoczonych obchodzony jest Dzień Ojca. Dla byłego bardzo dobrego rozgrywającego m.in. Atlanta Hawks będzie to pierwsze święto od śmierci taty. Grady Alexander Rivers zmarł w listopadzie ubiegłego roku w wieku 76 lat. "Ciężko mi o tym mówić" - powiedział trener koszykarzy z Bostonu ze łzami w oczach zapytany przez jednego z dziennikarzy, czy przypieczętowanie tytułu w niedzielny wieczór będzie miało dla niego wyjątkowe znaczenie. Koszykarze z Bostonu w finale prowadzą już 3:1 dzięki czwartkowej wygranej w Staples Center w Kalifornii 97:91. Zwycięstwo nie przyszło jednak Celtics łatwo. Przez 3/4 spotkania to gospodarze byli bliżsi odniesienia drugiej wygranej, prowadząc w drugiej kwarcie nawet 24-punktami. "Czy czuje się po tym meczu bohaterem? Nie, to moi zawodnicy trafiali do kosza" - podkreślał skromnie na piątkowym spotkaniu z mediami Rivers. Trener "Celtów" unikał także porównań z zasiadającym na ławce trenerskiej LA Lakers Philem Jacksonem. "To nie ta liga, nie zasługuje na to, by być zestawianym z takimi szkoleniowcem jak Phil. On czy też Pat Riley to najlepsi trenerzy moich czasów. Ja się do nich nie zaliczam" - dodał Rivers.