Rok temu sfrustrowany ciągłymi - od odejścia Shaquille'a O'Neala - porażkami "Jeziorowców" Kobe Bryant miał już serdecznie dość gry ze swoimi kolegami. Przestrzegał, że jeżeli działacze nie wzmocnią ekipy, to on sam będzie chciał opuścić Kalifornię. Włodarze z LA posłuchali próśb (gróźb?) swojej największej gwiazdy i zimą za drobne dodali do, i tak nieźle spisującego się składu Pau Gasola z Memphis Grizzlies. Hiszpan błyskawicznie zgrał się z drużyną i na efekty nie trzeba było długo czekać. Lakers rozpoczęli pościg za pierwszym miejscem w Konferencji Zachodniej, a co najważniejsze Gasol podobnie jak Lamar Odom pogodził się rolą drugoplanową na rzecz Bryanta. Ale i Kobe dojrzał wyraźnie w czasie ostatnich miesięcy. Z dostarczyciela punktów stał się bezsprzecznym liderem zespołu, zawodnikiem, na którego barkach spoczywa odpowiedzialność za losy spotkań, a grający w jego towarzystwie zawodnicy stają się lepsi. Także i w jego przypadku owoce metamorfozy nadeszły błyskawicznie - Kobe w cuglach zdobył nagrodę MVP - największe indywidualne wyróżnienie ligi. W czwartkowy wieczór Lakers potwierdzili, że są numerem jeden na Zachodzie. "Jeziorowcy" ograli mistrzów NBA 100:92 i awansowali do wielkiego finału rozgrywek. W nim rywalem ekipy Phila Jacksona będą koszykarze Detroit Pistons lub Boston Celtics. Na razie bliżej do awansu jest tym drugim, którzy prowadzą 3:2. "Awans do finału to dla nas wielkie osiągnięcie. Na Zachodzie w tym sezonie grało wiele znakomitych zespołów. Jestem niezwykle szczęśliwy i dumny z tego, że to właśnie my gramy dalej. Teraz czas na finał. Zobaczymy, czy będziemy w stanie zrobić ten ostatni krok do tytułu" - powiedział po spotkaniu szczęśliwy Bryant. Obrońcom tytułu nie wystarczył świetny występ Tima Duncana, który zaliczył triple double dodając do 19 punktów 15 zbiórek i 10 asyst. Wśród "Jeziorowców" oprócz Bryanta (39 punktów) wyróżnił się zwłaszcza Gasol. 19 zbiórek to jego rekord w play-off. Finał rozgrywek wystartuje w przyszły czwartek. Los Angeles Lakers - San Antonio Spurs 100:92 (15:28, 27:20, 22:15, 36:29) Los Angeles: Bryant 39, Odom 13 (8 zbiórek), Gasol 12 (19 zbiórek, 5 asyst, 4 bloki), Vujacić 9, Farmar 8, Radmanović 8, Fisher 5, Walton 5, Turiaf 1. San Antonio: Parker 23, Duncan 19 (15 zbiórek, 10 asyst), Finley 13, Thomas 11 (7 zbiórek), Barry 11 (3x3), Ginobili 9 (7 zbiórek), Bowen 4, Oberto 2. Stan rywalizacji: 4:1 i awans LA Lakers. *** Zobacz galerię zdjęć z piątego meczu Lakers - Spurs!!