W serii "best-of-seven" jest więc już 2-0 dla zespołu z Teksasu. Trzy następne mecze zaplanowano w Miami. - Nie ma już miejsca na ładne granie. Musimy dominować na parkiecie. Musimy zrobić wszystko, by w każdej akcji brał udział O'Neal. Musimy zagrać twardziej, albo będziemy wracać do Miami przegrywając 0-2 - mówił przed spotkaniem trener Miami Pat Riley. Skończyło się jak w najczarniejszych snach Riley'a. Avery Johnson wiedział, że Riley nie żartuje, więc wstawił do pierwszej piątki DeSaganę Diopa, który w ofensywie praktycznie nie istnieje, ale pod tablicami może przynajmniej przeszkadzać "Dieslowi". Pierwsze punkty meczu rzeczywiście należały do O'Neala, ale - pamiętając jak fatalnie rzucał wolne - koszykarze z Dallas wiedzieli, że zamiast pozwalać mu na zdobywanie punktów, należy go przy każdej okazji faulować. Taktyka zdała egzamin, bo Shaq nie trafił żadnego z pierwszych czterech rzutów z linii i Mavericks szybko prowadzili 11:5. Johnson musiał być zadowolony - nie tylko jego zespół uniknął fatalnego startu z pierwszego meczu, ale Dirk Nowitzki grał znacznie pewniej niż w przed kilkoma dniami, kiedy zdobył tylko 16 punktów. Zła wiadomość to fakt, że Dirk musiał siedzieć na ławce z dwoma przewinieniami. Na dodatek jego zespół - pomimo, że drużyna z Miami nie zdobyło kosza z gry przez ponad sześć minut, a Dwyane Wade miał na koncie tylko jeden punkt - prowadził po pierwszej kwarcie tylko 18:17. Łatwo wytłumaczyć dlaczego - oba zespoły prześcigały się w tym jak NIE powinno się grać w koszykówkę: Miami 28,6 proc. z gry, Dallas 33,3 proc; wspólnie aż 10 strat!... Na szczęście po takim popisie nieudolności, dalej mogło być już tylko lepiej. I było - na początku dla Miami. Dwa kolejne wsady Wade'a, punktował zastępujący odpoczywającego na ławce O'Neala, Alonzo Mourning i Heat, przede wszystkim dzięki uważnej grze w obronie, objęło na pięć minut przed przerwą prowadzenie 28:23. Gdyby Avery nie miał krótko ogolonej głowy pewnie wyrywałby sobie z niej włosy, patrząc jak jego koszykarze seryjnie gubią piłkę, a bohater z pierwszego meczu, Jason Terry w niczym nie przypomina snajpera (10 minut, 4 pkt), który w pojedynkę wygrał czwartkowe spotkanie. Jednak na nieszczęście dla fanów Heat, Miami znowu zapomniało, że w zespole ma Shaqa (tylko trzy rzuty w pierwszej połowie!) i to zespół z Dallas zdobył przez następne 3,5 minuty... 13 kolejnych punktów, zamieniając pięciopunktową stratę, w takie samo prowadzenie (33:28). Później było jeszcze gorzej - Miami nie dawało sobie rady z szybkością gospodarzy, Stackhouse trzy razy nie tylko rzucił za trzy punkty, ale raz nawet z faulem i po kolejnej fatalnej końcówce pierwszej połowy (10 kolejnych pkt dla Mavs), Miami przegrywało po 24 minutach aż 34:50! Mavericks wygrali drugą kwartę 15 punktami, a że tego wieczoru wszystko będzie się układało po myśli gospodarzy, wiadomo było kiedy po faulu Antoine'a Walkera, Josh Howard po raz drugi w tym meczu zaliczył dla Mavericks rzut za cztery punkty (za trzy plus faul). Nie tylko dało to Dallas miejsce w historii finałów NBA, ale co ważniejsze, po kolejnym wejściu pod kosz Devina Harrisa i rzucie Nowitzkiego, prowadzenie Maverricks wynosiło już 21 punktów (65:44). Kilka minut później, dokładnie na 3 minuty i 11 sekund przed zakończeniem trzeciej kwarty... mecz był już rozstrzygnięty. Ekipa z Dallas nie tylko prowadziła 74:48, ale praktycznie każdy z graczy Heat wyglądał, jak pięściarz po nokautującym ciosie - niby wiedzieli, gdzie są, ale z odpowiedzią po co, byłyby już problemy. W czwartej kwarcie "Żar" jeszcze próbował, rzucając pierwsze osiem punktów i zmniejszając stratę do 13 pkt (88:75) na pięć minut przed końcem meczu. Co ciekawe, goście grali znacznie lepiej, kiedy na ławce rezerwowych siedzieli O'Neal i Wade. Riley co prawda wpuścił na parkiet tego ostatniego, gdy do końca pozostało niewiele ponad cztery minuty, ale szaleńcza pogoń nie zdała się na wiele - Miami Heat do zwycięstwa nie starczyło czasu, sił i umiejętności. Gracz meczu: Dirk Nowitzki (Mavericks) Liczby meczu: Shaquille O'Neal (Miami): 28 minut, 5 pkt, 6 zb; Dwyane Wade plus O'Neal: 8 na 24 rzuty z gry. Najlepsi w obu drużynach - Mavericks: Nowitzki 26 pkt, 16 zb., 4 as., Stackhouse 19 pkt (4 na 5 za trzy pkt); Miami: Wade 23 pkt, 8 zb., Walker 20 pkt, 4 zb., 4 as. Przemek Garczarczyk z Dallas Zobacz PRZEBIEG RYWALIZACJI w NBA Finals 2006