Bohaterami pierwszego meczu serii best of seven byli Jermaine O'Neal, który zdobył 24 punkty i zebrał 11 piłek oraz Ron Artest, który również zakończył mecz z 24 oczkami. Artest dodatkowo zaimponował świetną, wręcz żelazną obroną w pojedynkach z Paulem Piercem. Przed rokiem gwiazdor Celtics w czwartej kwarcie pierwszego meczu playoffs zdobył 21 punktów (40 w meczu) i ekipa z Bostonu zniwelowała 16 punktową stratę i wygrała mecz oraz całą serię w 6 meczach. Tym razem Pierce zdobył 11 punktów w pierwszej kwarcie, ale później nie mógł znaleźć wolnej pozycji do rzutu, bo spokoju nie dawał mu Artest. W ostatnich trzech kwartach Pierce trafił zaledwie 1 z 10 oddanych rzutów z gry. - Zagrali świetną zespołową obronę. Odskoczyli nam na 20 punktów, a my później próbowaliśmy różnych rzeczy, aby wrócić do gry - powiedział po meczu Pierce. Od zwycięstwa rozpoczęli udział w postseason koszykarze New Jersey Nets, którzy w dwóch ostatnich latach grali w wielkim finale NBA. Ofiarą ekipy z East Rutherford padli New York Knicks, którzy przegrali 83:107. Lider Nets Jason Kidd zdobył 14 punktów i zaliczył aż 13 asyst. Cała drużyna zagrała na 50 procentowej skuteczności rzutów z gry, co przy 37.7% rywali pozwoliło na zwycięstwo. W Konferencji Zachodniej zwycięstwo odnieśli obrońcy tytułu gracze San Antonio Spurs, którzy pokonali Memphis Grizzlies 98:74. "Ostrogi" przez cały czas kontrolowały przebieg wydarzeń na parkiecie i gdy tylko zaistniała potrzeba szybko odskakiwali rywalom. Tim Duncan zakończył mecz z 26 punktami i to właśnie on z Robertem Horrym stawiali świetną defensywę przeciwko Pau Gasolowi, liderowi drużyny z Memphis. "Niedźwiadki" zagrały na 34.8 procentowej skuteczności, co jest ich najgorszym osiągnięciem od początku sezonu. Spurs osiągnęli 53.9% skuteczności z gry i zaliczyli 12. z rzędu zwycięstwo. Również Los Angeles Lakers wygrali swoje premierowe spotkanie w tegorocznym playoffs. Kobe Bryant i spółka męczyli się z Houston Rockets, ale wygrali jednym punktem 72:71. Przy jednopunktowym prowadzeniu "Rakiet", na ponad 17 sekund przed końcem Kobe Bryant mimo asysty dwóch obrońców rzucił za trzy, jednak piłka nie doleciała nawet do obręczy. Złapał ją jednak Shaquille O'Neal i wepchnął ją do kosza. Jeszcze Jim Jackson probował ratować Rockets rzutem za trzy punkty z czystej pozycji, ale nie trafił i mecz się zakończył. Lakers nie zachwycili swoich fanów skutecznością (32.9 % z gry), ale jeszcze raz pokazali, że do zwycięstwa potrzebna jest również odrobina szczęścia. Bryant zakończył mecz z 16 punktami (4 z19), a O'Neal z 20 (8 z17). W drużynie z Houston najwięcej punktów zdobył Steve Francis - 18. <a href="http://nba.interia.pl/playoff/2004p" class="sport1a">Zobacz stan rywalizacji w playoffs.</a>