Czwarte spotkanie ekipa z Teksasu również rozegra na własnym parkiecie. Relację z tego spotkania pokaże w nocy z niedzieli na poniedziałek, o godzinie 00:30 stacja Canal+ Sport. O zwycięstwie Rockets w trzecim meczu zadecydowały głównie rzuty za trzy punkty, w których uzyskali oni ponad 50% skuteczność, trafiając 9 z16 prób. Lakers za linii 7.24 metra trafili tylko 5 razy na 14 rzutów. Drużyna z Teksasu okazał się lepsza również w zbiórkach (49-42) oraz skuteczności z linii rzutów wolnych (70.4%) Na 1:52 przed końcem Yao Ming lewym hakiem zdobył cenne punkty, mimo że był faulowany przez ospałego Shaquille O'Neala, a chwilę później Steve Francis tzw. reverse layup'em powiększył prowadzenie "Rakiet". Po kolejnej akcji punkty Francisa (2+1)dały już drużynie z Houston zasłużone zwycięstwo. W ostatnich 25 sekundach meczu Rockets stawali na lini rzutów wolnych po taktycznych faulach Lakers, ale tego dnia wszystko im wychodziło i trafili 5 razy na 6 prób. Francis był bliski drugiego z rzędu triple-double, gdyż zakończył spotkanie z 27 punktami, 9 zbiórkami i 7 asystami. Yao Ming dodał do dorobku drużyny 18 punktów i 10 zbiórek. Wśród Lakers najwięcej punktów zdobyli O'Neal (25 i 11 zbiórek) oraz Kobe Bryant (21 pkt.), który trafił zaledwie 7 z 20 rzutów z gry. Prowadzenie w serii playoffs 3-0 objęli gracze Indiana Pacers, pokonują w Boston tamtejszych Celtów w meczu numer 3. Głównie mocna ławka rezerwowych (19 punktów Al Harringtona i Jonathana Bendera) oraz dominacja na tablicach zadecydowała o zwycięstwie Pacers 108-85. Według agencji Associated Press był to najgorszy mecz Celtics w historii występów w playoffs, a tych od 1948 roku rozegrali aż 261. Jeśli koszykarze z Bostonu nie poprawią znacząco swojej gry, to w niedzielę wieczorem rozpoczną letnie wakacje. <a href="http://nba.interia.pl/playoff/2004p" class="sport1a">Zobacz stan rywalizacji oraz zdobywców punktów w playoffs</a>