W derbach Los Angeles zdecydowana wygrana Lakers. Podopieczni Rudy'ego Tomjanovicha pokonali Clippersów 103:89. Duet Steve Francis (33 punkty) i Grant Hill (32) poprowadził Orlando Magic do wygranej nad Utah Jazz 107:92. Sonics zwyciężyli w New Jersey, mimo że słabszy dzień miał ich lider Ray Allen. Obrońca zespołu z Seattle zdobył tylko 15 punktów trafiając 5 z 15 rzutów z gry. Za to inni gracze Sonics zagrali na równym poziomie. 17 "oczek" rzucił Rashad Lewis, a po 14 dodali Danny Fortson i Vladimir Radmanović. Na niewiele ponad trzy minuty do zakończenia spotkania Richard Jefferson zmniejszył stratę gospodarzy do czterech punktów (60:64). W odpowiedzi za trzy trafił Lewis i w tym momencie było już wiadomo, że przyjezdni nie przegrają tego meczu. - To był najbrzydszy pojedynek w jakim grałem - stwierdził Allen. - Byliśmy trochę zmęczeni. Nasza gra wyglądała tak, jakbyśmy jechali autobusem, a powinniśmy lecieć samolotem - obrazowo przedstawił sytuację Lewis. - Na szczęście zagraliśmy dobrze jako drużyna - dodał. "Słońca" dowodzone przez Amare'a Stoudemire'a pokonały "Szerszenie". Center drużyny z Phoenix zdobył w środowym spotkaniu 38 punktów, wyrównując swój rekord kariery. - Amare był dzisiaj wielki - powiedział Mike D'Antoni, coach Suns. Natomiast reszta chłopaków trafiała w odpowiednim momencie - dodał. Zespół z Nowego Orleanu mimo przegranej może cieszyć się z wyrównania rekordu. Zawodnicy Hornets w całym spotkaniu wykonali bowiem tylko dwa rzuty wolne. Wcześniej takiej "sztuki" dokonali gracze Cleveland Cavaliers - 26 listopada 1994 roku w meczu przeciwko Golden State Warriors. Gdy ma się taki duet trudno nie wygrywać. 33 punkty Francisa (11 z 16 z gry, 10 z 14 z wolnych), dodatkowo 11 asyst i dziewięć zbiórek oraz 32 "oczka" Hilla (13 z 18 z gry, 6 z 6 wolnych), najwięcej od kwietnia 2000 roku, kiedy jeszcze w barwach Detroit Pistons rzucił 36, dało Magic łatwe zwycięstwo nad Jazzmenami. - Hill zagrał świetny mecz. Był szybki i zwinny. Świetnie jest zobaczyć go znowu w formie, po ciężkich kontuzjach - powiedział Carlos Boozer, skrzydłowy drużyny z Utah. Derby Los Angeles dla Lakers, którzy zagrali bardziej zespołowo niż lokalni rywale. Aż sześciu zawodników "Jeziorowców" zdobyło 10 albo więcej punktów. Największy wkład w ich wygraną miał oczywiście Kobe Bryant, który rzucił 23 "oczka" trafiając 9 z 16 rzutów z gry i notując 11 asyst, mimo że grał z urazem lewej stopy. Ben Wallace wrócił do składu, a Larry Brown na ławkę trenerską i Detroit Pistons od razu pokonali Minnesotę Timberwolves 93:85. B. Wallace opuścił dwa ostatnie spotkania "Tłoków" z powodu śmierci brata i zespół z Detroit oba przegrał. Z kolei Brown poprowadził drużynę tylko w spotkaniu otwierającym sezon, a potem poddał się operacji biodra. Najlepszym strzelcem "Tłoków" w środowym meczu był Richard Hamilton, który zdobył 24 punkty. Chauncey Billups dorzucił 21, Tayshaun Prince 19, jego rekord sezonu, a B. Wallace siedem. <a href="http://nba.interia.pl/wyn/2005w?data=17.11">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 17 listopada</a>