Ponad 20 tysięcy widzów w Cleveland przeżyło niesamowite emocje. Jeszcze na 71 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry niesieni dopingiem kibiców Cavaliers prowadzili 107:100, ale mimo to Wizards zdołali doprowadzić do dogrywki. Wyrównanie na 7 sekund przed końcem było dziełem nie mylącego się w napiętych chwilach Carona Butlera. W pasjonującej dogrywce losy spotkania ważyły się raz na jedną, raz na drugą stronę, a decydujący pojedynek w ostatniej minucie rozegrali między sobą Gilbert Arenas i LeBron James. Lider Wizards dwukrotnie wyprowadzał na prowadzenie swoją drużynę, ale młody gwiazdor Cavaliers dwukrotnie skutecznie odpowiadał, a jego drugi skuteczny rzut niemal z końcową syreną, doprowadził fanów w Cleveland do ekstazy. Liderom tak zaciekle walczących zespołów należą się ogromne brawa. Arenas zakończył mecz z dorobkiem 44 punktów, a Lebron James uzbierał na swoim koncie 45 "oczek"! I jak tu nie kochać NBA... "Kawalerzyści" po pięciu spotkaniach prowadzą w rywalizacji 3-2. Kolejne spotkanie tej pary odbędzie się w Waszyngtonie. Awans do kolejnej rundy zapewnili sobie Detroit Pistons. "Tłoki" w piątym meczu z Milwaukee Bucks rozbili u siebie rywali 122:93 i wygrali rywalizację 4-1. W środę najskuteczniejszym graczem Pistons był Richard Hamilton, który zdobył 40 punktów (w tym 15 w pierwszej kwarcie), co jest jego rekordem w playoffs. Dzielnie wspierał go Rasheed Wallace, który dorzucił 22 "oczka". Zespół z Detroit już po pierwszej kwarcie prowadził 39:23 i wysoką przewagę utrzymał do końca meczu. W zespole Bucks najskuteczniejszy był Michael Redd, który uzbierał w sumie 23 punkty. <a href="http://nba.interia.pl/playoff/2006p" class="more" style="color:#07336C">Zobacz PRZEBIEG RYWALIZACJI oraz NAJLEPSZYCH STRZELCÓW w I rundzie playoffs</a>