Dla ekipy z Indianapolis to ogromny sukces. Po raz ostatni tak daleko dotarła dziewięć lat temu. Teraz przyjdzie jej się zmierzyć z obrońcami tytułu Miami Heats. Na Zachodzie o finał powalczą San Antonio Spurs z Memphis Grizzlies. Pierwsze spotkanie tych drużyn w niedzielę. W sobotę zaskoczył wszystkich Lance Stephenson, który nie tylko okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem gospodarzy, ale również rzucił najwięcej punktów w karierze - 25 i miał 10 zbiórek. "To jest wręcz niesamowite, co pokazał. Wiedziałem, że ma niewyobrażalny instynkt koszykarski, ale tym razem przeszedł samego siebie" - ocenił jego występ trener Pacers Frank Vogel. Sam Stephenson przyznał, że przed spotkaniem nie mógł zasnąć. "Do tego stopnia się denerwowałem i jednocześnie nie mogłem się doczekać. Byłem bardzo skoncentrowany i dlatego się udało. Chciałem być agresywny i to dało odpowiednie efekty" - skomentował. W drużynie z Nowego Jorku, która długo prowadziła, wsparcia w kolegach nie znalazł Carmelo Anthony. Był on najlepszym zawodnikiem na parkiecie - zdobył 39 punktów i miał siedem zbiórek. "Oczywiście to bardzo trudne w ten sposób przegrać. Niestety to nie my byliśmy wystarczająco agresywni, a nasi rywale, co odbiło się na końcowym rezultacie. Mieliśmy swoje szanse, prowadziliśmy nawet, ale nie zdołaliśmy tego w pełni wykorzystać" - powiedział szkoleniowiec Knicks Mike Woodson. Indiana Pacers - New York Knicks 106:99 (Pacers wygrali rywalizację play off do czterech zwycięstw: 4-2)