"Święta będą takie same jak każdy normalny dzień. Będzie trening i regeneracja sił po meczu. Od kiedy jestem w NBA i mieszkam sam to żadne święta, czy ważne dni jak np. urodziny, nie mają dla mnie znaczenia. Gdyby był u mnie tata, czy mama to na pewno poczułbym świąteczną atmosferę, a tak skończy się na telefonie do rodziców" - powiedział Marcin Gortat. Magic w Święta Wielkiej Nocy rozegrają dwa wyjazdowe mecze - w Wielką Sobotę w New Jersey z Nets, a poniedziałek w Milwaukee z Bucks. W ostatnim spotkanie sezonu zasadniczego Marcin Gortat i koledzy zmierzą się na własnym parkiecie z Charlotte Bobcats. Magic rywalizują o drugie miejsce w Konferencji Wschodniej z mistrzem Boston Celtics. Pierwsza lokata jest już zarezerwowana dla Cleveland Cavaliers. "O drugie miejsce będziemy walczyć do końca. Jest o co, bo drugi zespół w Konferencji ma przewagę własnego parkietu w dwóch pierwszych rundach play off i dopiero w finale konferencji traci ten przywilej. Nie wszystko jest jednak w naszych rękach. Musimy czekać na potknięcie Bostonu" - ocenił sytuację na Wschodzie Marcin Gortat. Zdaniem polskiego środkowego faza play off rządzi się zawsze własnymi prawami, ale forma, jaką zespoły prezentują pod koniec sezonu zasadniczego, nie jest bez znaczenia w play off. "Play off to prawdziwa gra. Jest mniejsza rotacja, a rezerwowi dostają mniej szans, bo maksymalnie wykorzystywani są ci najlepsi - zawodnicy pierwszej piątki. Forma, wyniki meczów z końca sezonu zasadniczego bezpośredniego przełożenia na play off nie mają, ale ważna jest zwycięska passa. Trzeba iść za ciosem i wygrywać mecz za meczem. Wygrane z końcówki sezonu zasadniczego dają pewność siebie w play off" - powiedział Gortat. Marcin Gortat uważa, że Orlando Magic są "czarnym koniem" Konferencji Wschodniej. W Konferencji Zachodniej trudno będzie natomiast powstrzymać Los Angeles Lakers. "Jesteśmy nieobliczalni, stać nas na zwycięstwo z każdym. Można nas nazwać czarnym koniem. Faworytem na Wschodzie jest na pewno Cleveland Cavaliers z LeBronem Jamesem. Wszystko jednak w przypadku zespołu Cleveland zależy od dyspozycji Jamesa. Na Zachodzie nie widzę równorzędnego rywala dla LA Lakers. Koszykarze Lakers to faworyci do gry w wielkim finale" - ocenił Gortat szanse w dwóch konferencjach. Polski koszykarz nie ukrywa, że NBA jest dla "twardzieli", a na parkiecie nie ma mowy o przyjaźni. "Na parkiecie - tak w meczach, jak i na treningach - miejsca na przyjaźń nie ma. O przyjaźni - takiej jak moja z Dwightem Howardem można mówić tylko poza parkietem. Dużo ze sobą rozmawiamy, nie tylko o koszykówce. Proszę mi wierzyć, że gdy rywalizujemy na treningach z Dwightem to on jest moim największym wrogiem i pierwszą osobą, którą chciałbym "zranić", upokorzyć. Wiem, że Howard tak samo traktuje mnie, gdy w grę wchodzi walka pod koszem, walka o każdą pozycję" - dodał Marcin Gortat.