Polski środkowy urazu doznał w trakcie przedmeczowego treningu rzutowego. Do szatni schodził skrzywiony, trzymając się za bolące plecy. Trener Randy Wittman postanowił dać mu odpocząć. Łodzianina zabrakło na ławce zespołu. Pierwszy raz w tym sezonie musiał opuścić mecz z powodu dolegliwości zdrowotnych. Wcześniej wystąpił w 67 spotkaniach i tylko inauguracyjnego nie rozpoczął w pierwszej piątce. W czwartek zastąpił go w niej Francuz Kevin Seraphin. Absencja zdarzyła się w najmniej oczekiwanym momencie. Gortat był ostatnio w wysokiej formie. We wtorkowym meczu w Sacramento z drużyną Kings uzyskał 28. double-double w bieżących rozgrywkach (19 pkt, 14 zbiórek). W 15 meczach od lutowej przerwy na Weekend Gwiazd notował średnio 15,7 pkt i 11,3 zb., czyli więcej niż w najlepszym swoim sezonie 2011/12 w barwach Phoenix Suns (15,4 i 10,0). Bez reprezentanta Polski w składzie Wizards tylko do przerwy toczyli wyrównany pojedynek, prowadząc na początku drugiej kwarty 35:27. Koszykarze Portland, którzy musieli sobie radzić bez swego czołowego strzelca, kontuzjowanego LaMarcusa Aldridge'a, jeszcze przed zejściem do szatni wyszli na prowadzenie (53:51), a w trzeciej kwarcie, wygranej 33:22, powiększyli je do dwucyfrowych rozmiarów i do końca kontrolowali to spotkanie. Na niespełna trzy minuty przed ostatnim gwizdkiem sędziów ich przewaga wzrosła do 111:94. Najwięcej punktów dla Wizards zdobyli John Wall - 14 (także 14 asyst), Bradley Beal i rezerwowy Martell Webster - po 18 oraz Trevor Ariza - 15 i dziewięć zbiórek. Najskuteczniejsi w ekipie Blazers byli Wesley Matthews - 28 pkt, Damian Lillard - 23 i 10 asyst, Dorell Wright - 15 oraz Francuz Nicolas Batum - 12 i 14 zb. Wizards z bilansem 35 zwycięstw i 33 porażek nadal zajmują szóste miejsce w tabeli Konferencji Wschodniej. Blazers (45-24) są na piątej pozycji na Zachodzie. Kolejny mecz "Czarodzieje" rozegrają już w piątek, gdy także na wyjeździe zmierzą się z Los Angeles Lakers (22-45), którzy nie mają już szans na awans do play off.