Dzięki tej wygranej San Antonio Spurs zagwarantowali sobie jako pierwsi w Konferencji Zachodniej awans do tegorocznych rozgrywek play-off. Jednocześnie pierwszy raz od rozgrywek 1997/98 wygrali wszystkie mecze z Dallas Mavericks w sezonie regularnym. Niewiele jednak brakowało, a przegraliby ten mecz. Przy prowadzeniu 92:91 piłkę mieli Mavs, ale rzut w ostatniej sekundzie Vince’a Cartera odbił się tylko od obręczy. Spurs grali już szósty mecz z rzędu bez kontuzjowanego Tony’ego Parkera. Zanotowali w całym meczu 15 strat przy niezłej skuteczności z gry na poziomie 44 proc. i rozdali aż 31 asyst. W ostatnich 3 minutach meczu zabrakło im jednak konsekwencji w ataku i prawie całkiem stracili 8-punktową przewagę, pudłując wszystkie trzy rzuty i raz gubiąc piłkę. Bez swojego najlepszego rozgrywającego będą musieli grać jeszcze przez najbliższe 2 tygodnie. Na jego nieobecności mocno zyskują rezerwowi. Gary Neal rzucił 16 punktów, z czego 8 w czwartej kwarcie, a Kawhi Leonard dołożył 12. Wśród pokonanych wyróżnił się Dirk Nowitzki, autor 21 punktów i 11 zbiórek. Darren Collison dołożył 12 punktów, a O.J. Mayo, Mike James, Brandan Wright i Vince Carter zgodnie po 10. Dla drużyny z Dallas była to pierwsza porażka po serii 4 kolejnych zwycięstw. W drugim czwartkowym meczu do Portland zawitali New York Knicks. Blazers przed sezonem zrezygnowali z usług swojego byłego rozgrywającego Raymonda Feltona, obecnie gracza Knicks i wybrali w drafcie głównego kandydata do nagrody Rookie of the Year (Najlepszy debiutant roku) Damiana Lillarda. Ten mecz utwierdził ich w przekonaniu, że zrobili dobrze. Lillard zdobył 26 punktów i rozdał 10 asyst, prowadząc Blazers do wygranej, która pozostawia im wciąż teoretyczne szanse na udział w play-off. LaMarcus Aldridge dołożył 22 punkty i 10 zbiórek, a Nicolas Batum 18 oczek. Knicks zagrali osłabieni kontuzjami trzech najważniejszych zawodników. Do Amare Stoudemire’a dołączyli Carmelo Anthony i Tyson Chandler, którzy swoje urazy odnieśli dzień wcześniej w starciu z Denver Nuggets. Pozbawieni tych trzech zawodników Knicks powierzyli swój los w ręce rezerwowego J.R. Smitha, który co prawda rzucił 33 punkty, ale poza nim próżno szukać gracza, który zagrałby na poziomie swoich możliwości. Feltonowi nie udał się powrót do Portland. Już przy prezentacji pierwszych piątek został wybuczany przez kibiców Blazers. W całym spotkaniu zdobył 11 punktów przy słabej skuteczności 33 proc. Dołożył do tego zaledwie 3 zbiórki i 3 asysty. Autor: Piotr Zarychta Śledź profil autora na Twitterze