Po meczu numer 4 LeBron James zapowiadał, że dla niego jest to mecz z gatunku teraz albo nigdy. Jeśli tak rzeczywiście jest, to Mavs zostaną mistrzami NBA. Do tego jednak daleka droga. Po raz kolejny jednak pokazali jak dobrą są drużyną i jak dużą głębią składu dysponują. W każdym momencie spotkania mieli przynajmniej jednego gracza, który regularnie dostarczał im punkty. W pierwszej kwarcie był to Tyson Chandler, w drugiej Dirk Nowitzki, w trzeciej J.J. Barea, w ostatniej Nowitzki na spółkę z Jasonem Terry. Nowitzki w całym meczu rzucił 29 punktów, a Terry 21. To oni poprowadzili decydującą szarżę, która dała im wygraną. W ostatnich pięciu minutach gry pokonali swoich rywali 17:4, głównie za sprawą tych dwóch graczy. "Nie chcieliśmy jechać do Miami w sytuacji, w której oni będą mieli dwa podejścia, żeby nas skończyć. Dlatego też walczyliśmy do samego końca w czwartej kwarcie. To jest dla nas wielkie zwycięstwo i najbliższy mecz musimy potraktować jakby był już meczem numer 7" - powiedział Dirk Nowitzki. LeBron James po najgorszym swoim występie w karierze w playoffs odbił się zaliczając triple double na poziomie 17 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst. W ostatniej kwarcie spotkania jednak ponownie zawiódł, zdobywając w niej zaledwie dwa punkty. Dwyane Wade z kolei miał problem z lewym biodrem po zderzeniu w pierwszej połowie z Brianem Cardinalem i sporo czasu spędził w szatni Heat poddając się zabiegom mającym pozwolić mu na grę. Mimo braku tych minut był ponownie najlepszym strzelcem swojej drużyny z 23 punktami. "Mogłem zagrać kilka lepszych akcji dla swojej drużyny. Na koniec meczu jednak liczy się tylko to, kto wygrał. Triple-double nie znaczy nic przy porażce. Tak więc musimy być lepsi i będziemy lepsi w meczu numer 6 w niedzielę" - stwierdził LeBron James. Kolejne niezłe spotkanie zaliczył Chris Bosh, zdobywca 19 punktów i 10 zbiórek. "Wielka Trójka" dostała bardzo duże wsparcie od swoich rezerwowych, którzy łącznie rzucili aż 40 punktów w tym spotkaniu. Sami Mario Chalmers i Mike Miller łącznie trafili 7 trójek. Gracze Dallas wygrali pomimo zdecydowanie przegranej walki na tablicach. Zrekompensowali to trafieniem aż 13 rzutów zza łuku i ograniczeniem liczby strat do zaledwie 11. W ich drużynie świetnie znowu zagrali zadaniowcy. J.J. Barea zdobył 17 punktów, Jason Kidd i Tyson Chandler po 13, a Shawn Marion co prawda tylko 8, ale w trakcie jego pobytu na boisku cała drużyna zdobyła aż o 21 punktów więcej niż rywale. Kolejne spotkanie już w niedzielę o 2:00 czasu polskiego. Czy to będzie już koniec tego sezonu? Dallas Mavericks - Miami Heat 112:103 (30:31, 30:26, 24:22, 28:24) Stan rywalizacji do czterech zwycięstw 3-2. Mavs: Dirk Nowitzki - 29, Jason Terry - 21 (3x3, 6 as), J.J. Barea - 17 (4x3, 5 as), Tyson Chandler - 13 (7 zb), Jason Kidd - 13 (3x3, 6 as, 3 prz), Shawn Marion - 8, Brian Cardinal - 4, DeShawn Stevenson - 4, Ian Mahinmi - 3 Heat: Dwyane Wade - 23 (8 as, 4 straty), Chris Bosh - 19 (10 zb, 4 straty), LeBron James - 17 (10 zb, 10 as, 4 straty), Mario Chalmers - 15 (4x3), Udonis Haslem - 10, Mike Miller - 9 (3x3), Juwan Howard - 6, Joel Anthony - 2, Mike Bibby - 2, Eddie House - 0 Skrót meczu: <a href="http://zkrainynba.pl/">Więcej o NBA na naszym blogu</a>