W innym poniedziałkowym meczu Shaquille O'Neal zdobył 42 punkty, Kobe Bryant dołożył kolejne 26 "oczek", dzięki czemu Lakers wygrali 102:85 ważne dla nich derby LA. Jeszcze przed AlL Star Game zespół Indiana Pacers z dużą przewagą prowadził w Central Division, co jednocześnie dawało podopiecznym Isiaha Thomasa miano najlepszej drużyny Eestern Conference. Nie wiadomo na ile ta kilkudniowa przerwa podziałała demobilizująco na formę Pacers, bowiem od tego czasu zespół z Indianapolis zbiera niemal w każdym meczu cięgi od rywali. Z ostatnich 15 spotkań Pacers wygrali tylko dwa i to zepchnęło ich na czwarte miejsce w Eastern Conference. Już teraz lepszym bilansem mogą pochwalić ekipy Pistons, Nets czy Sixers. W meczu z Trail Blazers nie pomogło 31 punktów i 12 zbiórek Jermaine O'Neala. Na parkiecie znów rządzili rywale. Litwin Arvydas Sabonis rozegrał najlepsze w tym sezonie spotkanie, rzucił 16 punktów (z czego 12 w ostatniej kwarcie), Ruben Patterson dołożył kolejne 15 oczek, swoje zrobili też Rasheed Wallace i Damon Stoudemire (obaj po 14 pkt) i drużyna z Portland może praktycznie już ze spokojem przygotowywać się do playoffs. Jeszcze na 6 minut i 58 sekund przed końcem meczu w Staple Center Lakers prowadzili tylko 78:76 z lokalnym rywalem. Prowadzeni przez Kobe Bryanta i przede wszystkim Shaquille O'Neala "Jeziorowcy" po raz kolejny jednak udowodnili swoją wyższość nad Clippers. Przez ostatnie siedem minut meczu Lakers rzucili 24 punkty (sam O'Neal aż13 ) podczas gdy rywali stać było tylko na 9 i w efekcie skończyło się pewną wygraną podopiecznych Phila Jacksona 102:85. Shawn Marion zdobył 30 punktów, Stephon Marbury kolejne 25, dzięki czemu Suns pokonali we własnej hali po dogrywce Toronto Raptors 95:91. Ekipa z Kanady nie ma ostatnio szczęścia, bowiem w niedzielny wieczór przegrała w LA minimalnie (110:111) z Clippers. Raptors pretensje mogą kierować jednak tylko do siebie, bowiem w Phoenix jeszcze w drugie kwarcie prowadzili różnicą 14 punktów. Suns stopniowo jednak zmniejszali straty i w końcówce meczu byli już na prowadzeniu. Na nic zdał się Raptors celny rzut Voshona Lenarda na 6,3 sek. Przed zakończeniem czwartej kwarty doprowadzający do dogrywki, skoro w doliczonym czasie Suns wygrali 8-4. Zwycięstwo nad Toronto powoduje, że ekipa z Phoenix nadal liczy się w walce o playoffs. O tym czy Suns (35-31) wygrają rywalizację z Houston Rockets (35-30) zadecydują jednak ostanie mecze fazy zasadniczej fazy. <A href="http://nba.interia.pl/wyn/2003w?data=17.03">Zobacz wyniki meczów i zdobywców punktów z 17 marca</a> oraz <A href="http://nba.interia.pl/galerie?galId=3861">galerię zdjęć z NBA</a>