W środowy wieczór Clippers pokonali u siebie Indiana Pacers 88:76, notując piąte zwycięstwo z rzędu. Co ważniejsze podopieczni Mike Dunleavy'ego (bilans 10-6), wyprzedzają w tabeli Pacific Division lokalnego rywala - Lakers (9-7), którzy minionej nocy przegrali w Chicago. Elton Brand zdobył 27, a Bobby Simmons dodał 20 punktów dla Clippers, którzy notują serię pięciu zwycięstw z rzędu po raz pierwszy od listopada 1995 roku. Rekord klubu wynosi 11, ale został ustanowiony jeszcze w czasach, gdy zespół nazywał się Buffalo Braves - w styczniu 1974 roku. Do składu drużyny z LA po dwumeczowej nieobecności (uraz lewej kostki) powrócił Corey Maggette, zdobywając 17 punktów i zapisując na swoim koncie 9 zbiórek. Clippers nie mogli jednak skorzystać z pozyskanego w przerwie letniej Kerry'ego Kittlesa, który opuścił piąty kolejny pojedynek z powodu kontuzji prawego kolana. Pacers (10-5) nie oddali łatwo pola rywalom, ale musieli ulec z powodu ogromnego osłabienia składu. Ron Artest, Jermaine O'Neal i Stephen Jackson, przeciwko którym zostały wniesione oskarżenia za bójkę z fanami Pistons, otwierają listę "nieaktywnych". Eddie Gill rzucił 21 "oczek" dla gości z Indianapolis. 38 punktów Raya Allena były ozdobą pojedynku w Seattle, gdzie miejscowi Sonics (14-3) pokonali Utah Jazz 129:119. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka, w której Allen zapisał na swoje konto 8 "oczek". Do dodatkowego czasu gry doprowadził natomiast Vladimir Radmanovic, trafiając za trzy na 10,5 s przed końcem. Zespół z Salt Lake City (8-8) mógł uniknąć dogrywki, ale Howard Eisley spudłował dwa rzuty przed syreną. Kontrowersyjna decyzja sędziów była w centrum uwagi w Bostonie, gdzie Celtics pokonali Bucks 101:100. Na 0,9 s przed końcem Keith Van Horn trafił wprawdzie rzut "lay-upem", ale cały zespół z Milwaukee jest przekonany, iż był w tej akcji nieprzepisowo zatrzymywany. - Widziałem powtórkę i to był faul - powiedział szkoleniowiec "Kozłów" Terry Porter. - Możecie iść i zapytać się arbitrów czy połknęli gwizdek? Celtics dostali polecenie faulowania gracza rzucającego za trzy, a Ricky Davis popełnił błąd, faulując zawodnika wchodzącego na kosz. 28 punktów Kobe Bryanta nie wystarczyło do zwycięstwa Lakers w Chicago. Bulls dzięki dobrej postawie rookie Luola Denga (18 pkt, z czego 9 w IV kwarcie) wygrali z drużyną z LA, notując dopiero drugie zwycięstwo w 10 spotkaniach w tym sezonie. "Bykom" naprawdę zależało na wygranej, co potwierdził Kobe. - To jest coś związanego z Lakers, każdy chce nas pokonać - powiedział Bryant. Trwa świetna passa Suns. Ekipa z Phoenix wygrała u siebie z Cleveland Cavaliers 120:101. Było to dziewiąte, kolejne zwycięstwo "Słońc.". Maciej Lampe w końcu pojawił się na parkiecie, przebywając na nim pięć minut. Polak nie zdobył jednak punktu (0/1 z gry), miał natomiast dwie zbiórki oraz po jednej asyście i stracie. Suns są obecnie najlepszym zespołem w lidze. Wygrali trzynaście spotkań i dwa przegrali. Trzech graczy gospodarzy - Steve Nash, Quentin Richardson i Amare Stoudemire zdobyło po 21 punktów. <a href="http://nba.interia.pl/wyn/2005w?data=1.12">Zobacz wyniki oraz zdobywców punktów w meczach z 1 grudnia</a>