Inspiracją do takiego pomysłu był dla Billupsa generalny menadżer Detroit Pistons Joe Dumars, niegdyś świetny zawodnik. W czasie sześciu sezonów spędzonych w Detroit Billups poświęcił niezliczone godziny na rozmowy z Dumarsem na temat filozofii budowania zespołu, zarządzania ludźmi i pieniędzmi. Wizja samodzielnego prowadzenia zespołu spodobała mu się na tyle, że postanowił mówić o tym otwarcie. "Myślę, że to ogromne wyzwanie. To jakby być dyrygentem, który wszystkimi musi dobrze pokierować. Trzeba umieć współpracować z ludźmi, mięć z nimi dobre relacje i trzeba działać tak, żeby zbudować mistrzowską ekipę. Moim zdaniem wiem jak to zrobić." - powiedział Billups. Swoje zdanie na temat ambitnego marzenia Billupsa ma trener Pistons Michael Curry. "To, że się miało długą karierę jako zawodnik wcale nie gwarantuje, że człowiek sprawdzi się jako trener czy menadżer. Trzeba przeżyć pewne sytuacje, wiele się nauczyć, głównie z własnych błędów zupełnie tak samo jak w czasach gdy było się młodym zawodnikiem. Większość zawodników nie zdaje sobie sprawy co wiąże się z byciem na takim stanowisku. Zawodnicy, agenci, ludzie z zarządu klubu, salary-cap i ciągłe dążenie do poukładanie tego w całość. Sporo jest tego." - wyjaśnił swój punkt widzenia Curry.