Ekipie z Bostonu brakuje jednego zwycięstwa do wyrównania ostatniej najdłuższej serii, którą zanotowali na przełomie listopada i grudnia 2010 roku. Klubowy rekord kolejnych wygranych wynosi 19 i został ustanowiony w grudniu 2008. Celtics są oczywiście najlepszym zespołem w tym sezonie. We wtorkowym triumfie pomógł im Irving, który musi teraz grać w masce. Koszykarz doznał złamania kości twarzy w piątkowym meczu z Charlotte Hornets, kiedy przypadkowo został uderzony łokciem przez kolegę z drużyny Arona Baynesa. Z tego powodu opuścił niedzielne spotkanie z Toronto Raptors. Irving wrócił już jednak we wtorek, zdobywając 25 punktów, na co złożyło się 8 z 20 rzutów z gry i 7 z 8 rzutów wolnych. - To kawałek plastiku na twojej twarzy. Jest różnica w grze, jeśli masz coś na twarzy. To prawie tak, jakbyśmy nosili coś w rodzaju mglistych zasłon - tłumaczył Irving. - Kiedy zdejmę maskę, to widzę wszystko. Kiedy ją założę, to dobrze to, co jest przede mną, a widzenie peryferyjne jest trochę zaburzone, ale muszę do tego przywyknąć. Zakładam maskę bardziej zapobiegawczo. Mam nadzieję, że w przeciągu kilku tygodni wydobrzeję - dodał. Cała pierwsza piątka Celtics uzyskała we wtorek podwójną zdobycz punktową, w tym Marcus Morris 21 i dodatkowo 10 zbiórek, a Al Horford 17 "oczek" i 11 zbiórek. Wyniki wtorkowych meczów NBA: Brooklyn Nets - Boston Celtics 102:109 Houston Rockets - Toronto Raptors 113:129 Dallas Mavericks - San Antonio Spurs 91:97