Weirather może mówić o prawdziwym pechu. Jej obecność na stoku podczas rosyjskiej olimpiady ograniczyła się tylko do kilku pierwszych treningów. Na jednym z nich doznała urazu. Od razu zabrano ją do miejscowego szpitala, gdzie stwierdzono stłuczenie kości piszczelowej. 24-letnia zawodniczka miała nadzieję, że uda jej się wystąpić choć w jednej konkurencji igrzysk, ale ostatecznie wszystkie obejrzała jako widz. Obecnie przebywa w Innsbrucku, gdzie przeszła szczegółowe badania, które ujawniły dodatkowo uszkodzenia kości podudzia. "Zazwyczaj w takich przypadkach trzeba odczekać tydzień lub dwa, by mieć pełny obraz sytuacji. Niestety, nie wygląda to dobrze. Poza stłuczeniem zdiagnozowano także pęknięcie w główce kości piszczelowej, które leczone jest nieoperacyjnie. Udział w zawodach byłby jednak zbyt ryzykowny" - napisała na Facebooku Weirather. 24-letnia reprezentantka Liechtensteinu pecha miała także cztery lata temu. Podczas rozgrywanych pod koniec stycznia zmagań PŚ w Cortina d'Ampezzo zerwała więzadła krzyżowe w prawym kolanie. Wskutek tego urazu nie tylko opuściła igrzyska w Vancouver, ale także cały kolejny sezon. Do zakończenia zmagań w bieżącej edycji cyklu PŚ alpejkom pozostało dziewięć zawodów.