Konkurencja pierwotnie miała odbyć się w sobotę, ale z powodu złej pogody przeniesiono ją na następny dzień. W niedzielę warunki atmosferyczne również nie do końca sprzyjały alpejczykom. Z powodu mgły opóźniono trochę start, a po przejechaniu kilkunastu zawodników zawody na chwilę przerwano. Aare po raz drugi okazało się szczęśliwym miejscem dla Svindala, który w marcu ubiegłego roku odniósł tu jedno z czterech zwycięstw w Pucharze Świata, triumfując właśnie w zjeździe. Pozostałe trzy wygrane w PŚ odnotował w supergigancie (Lake Louise 2005), superkombinacji (Beaver Creek 2006) i slalomie gigancie (Hinterstoder 2006). - Byłem bardzo rozczarowany trzynastym miejscem w superkombinacji, bo liczyłem w niej na medal. Ale to miało dobre skutki, bo dzisiaj byłem bardzo skoncentrowany i zdeterminowany - powiedział Svindal.- Nie oczekiwałem wygranej, jednak przyznaję, że mierzyłem w miejsce na podium. Miło jest zwyciężać, tutaj, tak blisko swojego kraju. Zresztą na trybunach było wielu moich rodaków, co mnie dodatkowo motywowało do dobrego występu. To nie zmienia faktu, że triumf w zjeździe to więcej niż oczekiwałem przed przyjazdem do Aare. Svindal, nazywany "atakującym wikingiem", jest jednym z najbardziej wszechstronnych alpejczyków i chociaż rzadko wygrywa zawody, to niemal w każdych jest sklasyfikowany na czołowych pozycjach, dzięki czemu prowadzi obecnie w klasyfikacji generalnej PŚ. W ubiegłym sezonie wywalczył małą Kryształową kulę w supergigancie. 24-letni Norweg uzyskał najlepszy wynik w karierze, bowiem dotychczas w MŚ wywalczył tylko jeden - srebrny medal, przed dwoma laty w Bormio w kombinacji alpejskiej. W niedzielę Svindal pokonał trasę zjazdu, liczącą 2,922 km, w czasie 1.44,68. Wyprzedził Hudeca o 0,72 s oraz Jaerbyna o 0,97 s. 27-letni Jaerbyn jest najstarszym uczestnikiem MS w Aare. W niedzielę zdobył drugi w karierze medal MŚ, bowiem 11 lat temu w Sierra Nevada wywalczył srebro w supergigancie. Broniący tytułu mistrzowskiego Amerykanin Bode Miller zajął siódme miejsce, z czasem gorszym od Svindala o 1,27 s. Do czwartego w zjeździe Kanadyjczyka Erika Guaya stracił zaledwie dwie setne, a do piątego Szwajcara Ambrossiego Hofmanna - jedną setną. Zjazd, nazywany "koronną konkurencją", był zawsze specjalnością Austriaków, którzy masowo zajmowali miejsca w czołówce. Tym razem jednak całkowicie zawiedli, a najwyżej z nich - na ósmej pozycji - znalazł się Mario Scheiber, ze stratą 1,31 s. Kolejny narciarz z tego kraju Hermann Maier został sklasyfikowany na 12. miejscu, Michael Walchhofer był 15., a Fritz Strobl - 22. Jeszcze gorzej wypadł aktualny mistrz olimpijski w tej konkurencji z Turynu (2006), Francuz Antoine Deneriaz, który uzyskał dopiero 33. rezultat. Wojciech Zagórski (AZS AWF Katowice) zrezygnował ze startu w zjeździe. Wyniki: 1. Aksel-Lund Svindal (Norwegia) 1.44,68 2. Jan Hudec (Kanada) 1.45,40 3. Patrik Jaerbyn (Szwecja) 1.45,65 4. Erik Guay (Kanada) 1.45,67 5. Ambrossi Hofmann (Szwajcaria) 1.45,68 6. Didier Cuche (Szwajcaria) 1.45,69 7. Bode Miller (USA) 1.45,95 8. Mario Scheiber (Austria) 1.45,99 9. Manuel Osborne-Paradis (Kanada) 1.46,11 10. Didier Defago (Szwajcaria) 1.46,12 .. 13. Hermann Maier (AUstria) 1.46,43 15. Michael Walchhofer (Austria) 1.46,56 22. Fritz Strobl (Austria) 1.46,97 33. Antoine Deneriaz (Francja) 1.47,82