- Po bardzo wyboistym i nierównym początku zmęczenie nóg jest bardzo duże, a na dole czeka nas jeszcze zmaganie z lodem i słabą widocznością. Nie wiem, czy warto ryzykować start - ocenił zeszłoroczny triumfator w Bormio Miller, który w drugim treningu miał dziesiąty wynik. 31-letni narciarz przyznał, że odczuwa jeszcze skutki wypadnięcia z trasy podczas zawodów na początku grudnia w Beaver Creek. - Mój staw skokowy, który we Włoszech jest przez nierówności i częste wyboje bardzo obciążony, daje się we znaki - powiedział Amerykanin, który w tym sezonie jeszcze nie zdołał wygrać żadnych zawodów. Najbliższy triumfu był w zeszłym tygodniu, kiedy uplasował się na drugim miejscu w Val Gardenie. Na warunki narzeka także najszybszy w drugim treningu Austriak Michael Walchhofer. - Zazwyczaj nie mówię złego słowa na temat trasy, bo najlepiej radzę sobie właśnie wtedy, gdy innym nie wychodzi, ale tutaj to jest już przesada. To ma niewiele wspólnego z narciarstwem - podkreślił. Stelvio jest jedyną trasą zjazdową w programie Pucharu Świata, na której zawodnicy widzą ze startu metę. Odpowiada ona włoskim narciarzom, którzy bardzo dobrze spisali się w sesjach treningowych. - Tak właśnie powinna wyglądać alpejska trasa zjazdowa, a nie tak jak jest najczęściej, że człowiek nawet się porządnie nie zmęczy - powiedział Christof Innerhofer.