Na środkowym odcinku trasy, po dłuższym skoku prawa noga Amerykanki nienaturalnie wygięła się do wewnątrz. Zawodniczka przekoziołkowała. Wprost ze stoku helikopterem zabrano ją do szpitala. W chwili wypadku miała czas lepszy od prowadzącej Tiny Maze o 0,12 s. Były znakomity alpejczyk Didier Cuche, komentując wypadek Vonn, przyznał, że trzeba spodziewać się poważniejszych urazów niż złamanie nogi. Wstępne badania wykazały, że narciarka ma złożony uraz kolana. Później okazało się jednak, że Vonn zerwała więzadła krzyżowe oraz złamała główkę kości piszczelowej, a to oznacza, że czeka ją długa rehabilitacja i obecnym sezonie już nie wystartuje. Złoty medal zdobyła Słowenka Tina Maze. Liderka Pucharu Świata uzyskała czas 1.35,39. Wyprzedziła o 0,38 s Szwajcarkę Larę Gut oraz o 0,52 s Amerykankę Julię Mancuso. Blisko kwadrans przerwy potrzebny na przewiezienie do szpitala poszkodowanej podczas wypadku Vonn odbił się niekorzystnie na występach następnych zawodniczek. Do mety nie dotarła, w wyniku ominięcia jednej z pierwszych bramek, Niemka Maria Hoefl-Riesch, jedna z najpoważniejszych kandydatek do medalu. Maze jest pierwszą reprezentantką Słowenii, która zdobyła złoto na MŚ w startach szybkościowych. Jej koronną konkurencją jest slalom gigant. W Pucharze Świata odniosła w nim 12 ze swoich 18 zwycięstw. Dwukrotnie stawała też na najwyższym podium w slalomie i superkombinacji, a po jednym w zjeździe i supergigancie. W obecnej rywalizacji o Kryształowa Kulę zgromadziła w 25 z 37 startów 1654 punktów i jeśli dalej będzie się tak dobrze spisywać może - jako pierwsza w historii - przekroczyć magiczną granicę 2000 pkt. Rekord należy od marca ubiegłego roku do Vonn - 1980 pkt. - Ten medal znaczy dla mnie bardzo wiele. Choć Słowenia jest małym krajem, to ma wielu wspaniałych sportowców. Cieszę się z tego sukcesu tym bardziej, że był to naprawdę długi i ciężki dzień, ale zakończył się cudownie - Tina Maze powiedziała na mecie. Supergigant kobiet - pierwsza konkurencja mistrzostw świata - rozpoczął się trzy i pół godziny później niż planowano (początkowo był wyznaczony na godz. 11.00). Przesunięcie spowodowała mgła. W jej wyniku była słaba widoczność na górnym odcinku trasy, która mogła zagrażać bezpieczeństwu uczestniczek. Początek rywalizacji przesunięto najpierw o 30 minut, a następnie jeszcze kilkakrotnie, zanim ustalono termin startu na godz. 14.30. To nie był jedyny problem organizatorów MŚ. W nocy spadło bowiem ponad 20 centymetrów świeżego śniegu, więc od wczesnych godzin rannych służby porządkowe miały sporo pracy z przygotowaniem trasy. Udało im się to zrobić na czas, ale planowy start zawodów pokrzyżowała mgła. Pogarszająca się pogoda i zbliżający się zmierzch wymusiły na organizatorach przerwanie zawodów po tym, jak trasę pokonało 36 z 59 zawodniczek. W wyniku tej decyzji sędziów nie mogły wystartować zawodniczki niżej sklasyfikowane w rankingu Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), w tym siostry Agnieszka i Maryna Gąsienica-Daniel oraz Karolina Chrapek. Wyniki, jakie odnotowano do tego momentu, zostały uznane za oficjalne. Wyniki wtorkowego supergiganta kobiet w 42. mistrzostwach świata w narciarstwie alpejskim w austriackim Schladming: 1. Tina Maze (Słowenia) 1:35,39 2. Lara Gut (Szwajcaria) 1:35,77 3. Julia Mancuso (USA) 1:35,91 4. Sofia Goggia (Włochy) 1:35,96 5. Fabienne Suter (Szwajcaria) 1:36,25 6. Ilka Stuhec (Słowenia) 1:36,28 7. Daniela Merighetti (Włochy) 1:36,32 8. Viktoria Rebensburg (Niemcy) 1:36,33 9. Andrea Fischbacher (Austria) 1:36,40 10. Dominique Gisin (Szwajcaria) 1:36,57 Nie ukończyły m.in.: Anna Fenninger (Austria), Lindsey Vonn (USA), Maria Hoefl-Riesch (Niemcy), Tina Weirather (Liechtenstein). Z uwagi na gęstą mgłę nie wystartowały 23 zawodniczki, w tym Agnieszka Gąsienica-Daniel, Maryna Gąsienica-Daniel, Karolina Chrapek (wszystkie Polska).