"Narty to moje życie i nie wyobrażam sobie, bym musiał z tego zrezygnować. Nawet nigdy nie przyszło mi coś takiego do głowy. Cieszę się na najbliższy sezon, ale moim celem jest medal olimpijski w 2010 roku" - powiedział 30-letni zawodnik. Macartney 19 stycznia podczas ostatniego skoku przed metą stracił panowanie nad nartami i przy prędkości ponad 140 km na godzinę plecami uderzył o ziemię. W trakcie upadku spadł mu kask, Amerykanin stracił przytomność i dostał drgawek. Lekarze stwierdzili u niego uraz czaszki, który nie wymagał operacji. Narciarz cztery dni pozostawał w stanie sztucznej śpiączki, po czym został przetransportowany do USA, gdzie był poddany dalszemu leczeniu. "Niczego nie pamiętam, oglądałem ten zjazd wielokrotnie w telewizji. Jestem przekonany o tym, że człowiek jest w stanie wrócić do sportu po cięższych urazach niż mój" - dodał Macartney.