Werdum wygrał przez jednogłośną decyzję sędziów (50-45 x2, 49-46). "Vai Cavalo" był lepszy w pierwszych czterech rundach, ale w ostatniej miał spore problemy, gdy Tybura dwukrotnie trafił go w głowę potężnym kopnięciem. Jednak werdykt nie podlega dyskusji - Brazylijczyk zwyciężył w pełni zasłużenie. Po walce triumfator spotkał się z przedstawicielami mediów. Nie zabrakło dobrych słów na temat 32-letniego Polaka. - Jestem bardzo zmęczony. To była pięciorundowa, trudna walka. Tybura to bardzo twardy zawodnik. Wiedziałem o tym przed walką. Wygrałem dzięki doświadczeniu. Kilka razy chciałem zakończyć pojedynek, ale on bardzo dobrze się bronił - mówił Werdum. - Tybura nadal jest bardzo młody. Jest dobry w parterze i stójce, ma mocne kopnięcia. Odczułem to. Spotkałem go w korytarzu i żartowałem "Hej, wszystko w porządku, ale dlaczego tak mocno kopałeś mnie w kolana?". Ma przed sobą ciekawą przyszłość w UFC - podkreślił Brazylijczyk. - Wiedziałem, czego się po nim spodziewać. Oglądałem jego walki. Byłem blisko zakończenia pojedynku przez duszenie gilotynowe. Czułem, że już go mam, ale zabrakło czasu. Jednak w takich pojedynkach ważna jest cierpliwość. Czasami zawodnicy za wszelką cenę chcą zakończyć walkę, ja też chciałbym wygrać w minutę, ale nie zawsze jest to możliwe - dodał. Werdum nie ukrywa, że najchętniej w kolejnej walce walczyłby o pas wagi ciężkiej. Brazylijczyk zdobył tytuł w 2015 roku, kiedy pokonał faworyzowanego Caina Velasqueza przez duszenie, ale już w kolejnym pojedynku przegrał przez nokaut z obecnym czempionem Stipe Miociciem. - Czekam na moją szansę. Chcę ją wykorzystać. Zamierzam zdobyć pas i później go bronić. Nie myślę o zakończeniu kariery. Mam 40 lat, ale czuję się, jakbym miał 28. Jestem w dobrej formy, nie mam problemów zdrowotnych. Najchętniej walczyłbym cztery-pięć razy w roku - wyznał. Tybura przegrał po raz drugi w UFC. Wcześniej poległ tylko w debiucie, a następnie zanotował trzy zwycięstwa z rzędu. po