Mistrz i wicemistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów startuje w mieszanych sztukach walki. Do tej pory wygrał dwa pojedynki. W Komorze Warszawa, 125 metrów pod ziemią, Kołecki będzie rywalizował z Łukaszem Łysoniewskim (0-2). - Nigdy nie startowałem w podziemnych zawodach. Zdarza się, że pomost dla sztangistów ustawiany jest poza halami, w plenerze, ale to jednak rzadkość. W 2009 roku byłem w Kazachstanie, gdzie zawodnicy dźwigali ciężary na arenie cyrkowej, trybuny były dookoła rozstawione. W rodzinnym Ciechanowie organizowaliśmy np. zmagania w wyciskaniu sztangi w galerii handlowej, był także pomysł z zawodami na miejscowym Zamku - powiedział Kołecki. 21 października na gali bokserskiej organizowanej przez Tomasza Babilońskiego były sztangista po raz pierwszy wystąpi w ringu. Wcześniej walczył w oktagonie. - Były judoka, a od wielu lat występujący w MMA (mieszane sztuki walki) Antek Chmielewski przekonywał mnie, że miejsce rozgrywania pojedynku nie ma znaczenia. Ring co prawda jest mniejszy, trudniej wstaje się po linach, ale to żaden problem. Zresztą w Warszawie trenują w małej salce, zbliżonej wielkością do ringu - dodał były prezes Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów. Głównym wydarzeniem dziewiątej edycji Underground Boxing Show w Wieliczce ma być powrót Michała Cieślaka (14-0). To będzie jego debiut w wadze ciężkiej. Spotka się z Chorwatem Ivicą Bacurinem (28-12-1). - Dwa razy w tygodniu trenuję boks pod okiem Jacka Kucharczyka, brązowego medalisty mistrzostw Europy 1975. Poza tym ćwiczę elementy pięściarstwa połączone z kopnięciami czy obaleniami. Z bokserów najbardziej cenię mojego kolegę Tomka Adamka, byłego mistrza świata w dwóch wagach. Może najlepsze lata ma za sobą, ale wciąż utrzymuje dobrą formę i ma wielu kibiców. Z zagranicznych zawodników, przez lata byłem fanem Mike’a Tysona. Nokautował rywali kiedy chciał, o ile był odpowiednio przygotowany. Na pewno poza ringiem nie był wzorem dla młodzieży, ale cenię go za umiejętności sportowe. Nie lubiłem za to braci Kliczków, którzy mieli powiedzmy nieciekawy styl boksowania - stwierdził. Kołecki uważa, że w MMA najtrudniejsze są sparingi z zawodowcami. - Od stycznia zaczęła się moja przygoda z tym sportem i wiem jak wiele czeka mnie jeszcze pracy. Dwie walki wygrałem, w tym roku łącznie stoczę cztery, oczywiście jeśli nie będzie żadnej kontuzji w Wieliczce. A do tego dochodzą bardzo ciężkie sparingi. Walczy się z zawodnikami, którzy szykują się do swoich potyczek i muszę przyznać, że niebezpieczeństwo czyha z każdej strony, czy to łokcia, nogi i pięści itd. Poza tym bardzo ważne jest rozłożenie sił na dystansie pięciu rund - podkreślił.