"Jak wszystko dobrze pójdzie, wracam w czerwcu. Za kilka tygodni będzie znane nazwisko rywala. Chciałbym po raz trzeci spotkać się z Jamesem Thompsonem, ale na razie nie dam mu tej przyjemności i możliwości zarobienia sporych pieniędzy" - powiedział "Pudzian", który był gościem programu "Fun Raport" stacji Orange Sport. W dwóch poprzednich walkach Pudzianowskiego z Thompsonem emocji nie brakowało. Pierwszą wygrał Anglik, druga została uznana za nierozstrzygniętą ze względu na pomyłkę sędziów. Do tych pojedynków doszło jednak w 2011 roku, kiedy "Pudzian" był początkującym zawodnikiem MMA. Teraz wie, że znacznie lepiej spisałbym się w walce z Thompsonem, który w ostatnim czasie nie szczędził mu krytycznych słów. "Kiedy się z nim biłem trenowałem dopiero od roku. Byłem laikiem. Dlaczego on takiego amatora nie znokautował? Przecież wtedy ja przegrywałem sam ze sobą, bo nie miałem kondycji. Może zabrzmi to nieskromnie, ale teraz przejechałbym się po nim. On tylko gada, gada, rzuca mięsem, jak jest taki dobry, to czemu jest o nim cicho" - dodał Pudzianowski. Od tamtych walk z Thomsponem wiele się zmieniło w treningu Mariusza. Najsilniejszy przed laty człowiek świata odstawił na bok ciężary i zaczął biegać, żeby poprawić kondycję. "Siłownia poszła na bok, zostały mi tylko ciężarki ważące 5 kilogramów. Kiedyś machałem hantlami po 50 kg, teraz buduję wytrzymałość mięśniową. To zupełnie inny wysiłek" - zaznaczył "Pudzian". Znany z występów na galach KSW siłacz nie zadeklarował jak długo chciałby kontynuować jeszcze swoją przygodę z MMA. "Nie wiadomo jak to się potoczy, na co pozwoli mi organizm. Wiem, że robię postępy; dynamika, wytrzymałość, siła ciosu - to wszystko się poprawia. Cały czas trenuję, doskonale to, co wychodzi mi najlepiej, czyli obalanie rywala i okładanie go w parterze".