Dla 34-latki to najprawdopodobniej koniec przygody w MMA, nawet jeśli zabieg planowany przez okulistów zakończy się sukcesem. Polka doznała złamania kości oczodołu już w pierwszej minucie sobotniej konfrontacji. Mimo to kontynuowała walkę z góry skazaną na niepowodzenie. Teraz może za to zapłacić potworną cenę. Dla Kowalkiewicz (12-6, 1 KO) była to czwarta porażka z rzędu. Tym razem uległa Chince Xiaonan Yan (12-1-1 NC, 5 KO). Zaraz po walce Polka trafiła do szpitala i spędziła tam cały dzień. Po powrocie do hotelu zamieściła na swoim Instagramie dwa nagrania wideo - w języku polskim oraz angielskim dla swoich zagranicznych sympatyków. - Cześć, kochani - przywitała się łamiącym głosem. - Pierwszy raz po walce nie mogę powiedzieć, że jest wszystko ok. Bo nie jest. (...) Na początku pierwszej rundy taka bardzo delikatna kostka pod okiem mi się złamała i nerw wzrokowy tam utkwił. Całą walkę praktycznie nic nie widziałam. Widziałam podwójnie, wszystko było jak we mgle. Kowalkiewicz jak najszybciej musi przejść operację ratującą wzrok. Najprawdopodobniej dojdzie do niej w Nowej Zelandii. - Lot samolotem może być bardzo niebezpieczny ze względu na duże wysokości i duże skoki ciśnienia - wytłumaczyła polska wojowniczka. - Mam otwartą zatokę. I straszą mnie, że mogłabym nawet stracić wzrok, a wolałabym widzieć... We wrześniu 2015 roku Kowalkiewicz podpisała kontrakt z prestiżową organizacją UFC. Mówiła wtedy o spełnieniu wielkiego marzenia. Dzisiaj zapewne oddałaby wszystkie piękne chwile z ostatnich pięciu lat za uratowanie wzroku... UKi